piątek, 27 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 1- ,,Nie potrafię mu wybaczyć''

Fotografia przedstawia dwoje ludzi w średnim wieku. Niższego mężcyznę w okularach na nosie i rumieńcach na twarzy, które dodawały mu uroku osobistego. Kobieta zaś, kroczyła uśmiechnięta od ucha do ucha, trzymając go za ręke. Jej blond włosy, powiewały na wietrze. Możnaby powiedzieć, że para przeżywa swoją drugą młodość. W ich oczach widać iskierki, które potwierdzają w przekonaniu, że państwo tryskają energią i zarażają entuzjazmem wszystkich napotkanych po drodze przechodniów. Przed nimi szła mała dziewczynka. Patrzyła na świat dużymi, zielonymi oczami, w których każdy się zakochiwał. Miała około 7 lat. Nastrój starszej pary udzielał się również jej, dzięki czemu dziecko radośnie podskakiwało, śmiejąc się jak głupi do sera. Zwykły obserwator powiedziałby, że zdjęcie przedstawia niedzielny spacer starego, dobrego małżeństwa z ich ukochaną i może trochę rozpieszczoną wnusią. Nie znają żadnych trosk. Żyją sobie spokojnie, bez większych problemów. Było w tym ziarenko prawdy. Tak, to mój dziadek i babcia lecz wcale nie żyłam jak to się mówi, pod kloszem. Co noc budziłam się i zaczynałam szlochać. Każde dziecko na moim miejscu poszłoby spać do sypialni swoich rodziców, bo przy nich czuło się bezpiecznie. Ja byłam inna. Zacznijmy od tego, że nie śniły mi się żadne koszmary. Przeciwnie były to piękne i bardzo realistyczne sny. Kiedy otwierałam oczy, nie mogłam pogodzić się z tym, że to tylko moje marzenia, które nigdy się nie spełnią. Pozostawał tylko żal. Po drugie, poprostu nie miałam rodziców. Moja matka umarła, gdy byłam mała. A ojciec? Gdy jego żona odeszła w zaświaty był bliski załamania nerwoego. Jednak odnalazł w sobie siły i zaczął żyć normalnie. Chciał żeby mi niczego nie brakowało, bym miała pod dostatek zabawek jak i ciuchów. Wiązało się to ze znalezieniem dobrze płatnej pracy. Udało mu się. Został światowej klasy piłkarzem, rozpoznawalnym w całym kraju jaki i poza, z grubym portfelem. Niestety zawód ten wymagał sporo poświęcenia z jego strony. Częste treningi, mecze czasami nawet trzy w ciągu jednego tygodnia a do tego konferencje, wywiady, fani... Nie miał czasu na wychowywanie dziecka, więc ,,najzwyczajniej w świecie" oddał mnie pod opiekę swoim rodzicom. Przynajmniej tak tłumaczyła mi babcia. Tatę widywałam głównie w święta no i dwa razy w roku gdy miał dłuższy urlop. U dziadków żyło mi się dobrze. Troszczyli się o mnie. Starali się zapewnić mi w miare szczęśliwe i normalne dzieciństwo. Wszystko układało się świetnie. Pogodziłam się ze śmiercią matki, ze świadomością, że ojciec mnie olewa, nie ma dla mnie czasu. Znalazłam w tym mieście przyjaciół, swoje miejsce na ziemi. Po kilku latach tatę zaczęły gryść wyrzuty sumienia i postanowił, że zabierze mnie ze sobą do Dortmundu. Stwierdził, że skoro mam już 15 lat jestem na tyle dorosła, iż mogę z nim zamieszkać, bo nie potrzebuję poświęcania tyle uwagi, co kilkuletnie dziecko. Oczywiście nie chciałam się zgodzić ale co ja miałam wtedy do powiedzenia? Moje zdanie się nie liczyło i nawet nie brano go pod uwagę. Dziadkowie próbowali negocjować z synem, że się tu zaklimatyzowałam i nic mi nie brakuje ale on był nie ugięty. Uparł się, że musimy naprawić nasze relacje.Po przeprowadce czułam się okropnie.Nie miałam się komu wygadać. Nowe miejsce, nowi ludzie, nowy tata... No właśnie i tu zaczynają się schody. Na początku nie mogłam zaleźć z nim wspólnego języka. A potem było coraz gorzej. Ojciec, który zastrzegał się, że kochał moją matke znalazł sobie dziewczyne! Doznałam szoku. Jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody. Moja macocha zwała się Lisą i oczywiście wprowadziła się do naszego domu. Przestałam rozmawiać z tatą, ponieważ każda najmniensza próba kończyła się awanturą. Co do mojej ,,nowej mamy" mogę powiedzieć, że prawie jej nie znam i nie chce poznać. Traktuje Lisę i ojca, jak powietrze. Staram się spędzać jak najwięcej czasu poza domem razem ze znajomymi. Wracam do mieszkania pod wieczór. Nazwałabym go hotelem. Różnica jest w tym, że nie muszę za siebie płacić. Strasznie mnie to irytuję. Chciałabym być niezależna. Udzielam korepetycji z matematyki żeby sobie trochę zarobić. Nigdy nie poprosiłam ojca o pieniądze. Brzydzę się nimi. Między innymi to przez nie, wychowywałam się bez taty... Właśnie stałam sobie w kuchni, podpierając się o blat i wpatrując w zdjęcie. Przyjechałam w odwiedziny do moich dziadków na długi weekend. Spotykaliśmy się żadziej niż wcześniej, ponieważ musiałam chodzić do szkoły, a dzieliło nas wiele kilometrów. - No to co? Lepimy te pierogi?- zapytała mnie babcia. Uśmiechnęła się, ukazując przy tym dołeczki w policzkach. - Czy stoimy dalej i dumamy?- zaproponowała - O nie ma tak łatwo. Pierogi muszą być obowiązkowo.- odpowiedziałam- To za co mam się zabrać?- i tak o to, przypadło mi nakładanie farszu do ciasta i ,,zamykanie" go widelcem. Babcia rozwałkowała wcześniej ciasto, a później odduszała w nim szklankę, dzięki czemu powstawały równe kołeczka. Pracowałyśmy jak sprawna maszyna ( z pozdrowieniami dla M.) dzięki czemu mogłyśmy sobie trochę poplotkować, chociaż wspólne gotowanie zawsze sprawiało nam przyjemność. - Powiedz mi wnusiu, jak ci się żyje tam w Dortmundzie.- rozpoczęła drażliwy temat lecz z nią mogłam porozmawiać o wszystkim. Zastępowała mi w pewnym sensie matkę, którą słabo pamiętałam. - Samo miasto nie jest takie złe. Mam tam przyjaciół i dobrych znajomych. W szkole jakoś leci. Powoli ale do przodu.- pokazałam żądek zębów w strone, tak bliskiej mi kobiety. - Cieszę się, że nie przeżywasz tam niewiadono jakich męczarni- zaśmiałyśmy się głośno- A jak w domu? Jaka jest Lisa? Nie miałam okazji jej poznać.- stwierdziła, przesuwając w moją stronę gotowe do nafaszerowania, kółeczka z ciasta. - Bez zmian. Nie. Chyba jeszcze gorzej.- wzruszyłam ramionami- Staram się ich unikać. W sumie widujemy się rano, i zdaży się, że na obiedzie. Nie rozmawiamy ze sobą. Znaczy oni czasami próbują ale to bez sensu. Dlatego jak już jestem w domu to znaczy, że jest to noc albo reszty domowników w nim nie ma. Gdy pogoda jest okropna to siedzę w swoim pokoju. I to tyle. A Lisa... Tak naprawde jej nie znam. Wiem, że jest jakąś modelkom. Nie lubię jej. Myśle, że dużo nie tracisz, nieznając jej osoby- westchnęłam na koniec mojej obszernej wypowiedzi. Cała ta sytuacja wbrew pozorom mnie przytłaczała ale nie dawałam tego po sobie poznać. Dzięki Bogu, że miałam przy sobie Olivie, która zawsze potrafiła mnie wyciągnąć z doła. - Może ona nie jest taka zła? Dlaczego nie spróbujesz? Nie powinno oceniać się ludzi, nie znając ich. Z resztą dobrze o tym wiesz. Dzwonił ostatnio twój tata. Martwi się o ciebie. Chciałby żebyście potrafili normalnie ze sobą rozmawiać.- powiedziała - Nie chcę mieć z nią nic wspólnego wystraczy, że mieszkamy pod jednym dachem.- przerwałam na chwilę, aby wziąźć wdech- Babciu, to jest niemożliwe. Nie potrafię mu wybaczyć, że mnie porzucił i proszę nie broń go. Wiem, że patrzysz na to z innej perspektywy. Nie pamiętam co to znaczy mieć ojca i matkę. Teraz jest za późno. Ojciec, chodzby stanął na głowie, nie cofnie wskazówek zegara. Mam do niego ogromny żal. Nie wiem czy kiedyś mu wybaczę. Postawiłam sobie jeden cel. Postaram się ukończyć szkołę z jak najwyższym wynikiem, a potem chciałabym wrócić tu i studiować. Będę mogła być bliżej was i dalej od nich... Nie potrafię patrzeć na ich szczęście. Brzydzę się nim. Nie rozumiem jak można po śmierci ukochanej osoby, związać się z kimś innym. Dla mnie to coś gorszego niż zdrada..

****** Dziękuję za komentarze! Jesteście świetne. Naprawdę miło jest pisać dla kogoś. Cieszę się, że prolog przypadł wam do gustu. Zostawiam was z kolejnym moim wymysłem :) liczę na wasze opine. Nie zdradziłam jeszcze kim jest nasz piłkarz, tak jakoś wyszło. Potrzymam was w niepewności. No i oczywiście wspaniałych wakacji wszystkim życzę z ładną pogodą :*

niedziela, 22 czerwca 2014

Prolog :)

Siedziała, w jasnym pokoju, machając beztrosko nóżkami. Nie miała zielonego pojęcia co właśnie się wokół niej dzieje. Miła pani w śmiesznym nakryciu głowy i białym ubraniu, wręczyła 5-latce zestaw kredek i kartke. Dziecko z zapałem zaczęło kreślić różne kontury. Starannie dobierała barwy do swojego obrazku. Chciała aby jej dzieło prezentowało się nienagannie. Zawsze robiła tak ja sobie postanowiła i tak było tym razem. Gdy dziewczynka zkończyła swoją pracę do pomieszczenia wszedł wysoki brunet. Na jego twarzy zauważyć można było grymas bólu i mokre ślady po łzach. Walczył z sobą aby nie pokazywać światu jak bardzo cierpi. - Tato!- krzyknął uradowany brzdąc, wtulając swoje drobe ciałko w silne ramiona ojca. Objoł ją, jakby chciał obronić przed całym złem na świecie, poczym ukrył twarz w brązowych loczkach skarbu jakim obdarzył go Bóg. Tylko ona mu została. Najważniejsza kobietka w jego życiu. - Zobacz, co narysowałam. To jest nasz dom z ogródkiem. To ja, ty a to mama. I ona trzyma kwiatki, róże ale musi uważać bo pani w przedszkolu mówiła...- jak miał wytłumaczyć 5-letniemu człowiekowi, który dopiero poznaje świat, że już nigdy nie będzie jak dawniej. Wszystko się zmieni o 180 stopni. Jej matki już nie ma... Nigdy z nią nie porozmawia, nie pokaże obrazku ani nawet nie zobaczy. On sam nie może tego pojąć. Jego miłość, dziewczyna, z którą wiązał wszystkie najpiękniejsze wspomnienia, która jeszcze dzisiaj rano czule pocałowała go, gdy wychodziła do pracy, odeszła na zawsze. Na jego barki spadł ogromy ciężar. Miał sam wychowywać dziecko? Ale jak? Czy w podręczniku o poprawnym zajmowaniu się dziećmi, piszą o tym jak zastąpić matke? To niemożliwe. Co on ma teraz zrobić? Jak dalej normalnie funkcjonować? - Tato, dlaczego płaczesz?- nie wytrzymał, po jego policzkach spłynęły pojedyńcze krople. Już postanowił. Będzie walczyć do końca. Dla tej, która tak bardzo przypomina mu żone. Po nim odziedziczyła tylko charakter i zielone oczy. Cała reszta, każdy jej gest, jej głos, bujne loczki i rzęsy... to mała kopia swojej rodzicielki. Poświęci dla niej wszystko. Zapewni jej dobry byt. Będzie walczył do końca.. ******* Pierwsze koty za płoty. Licze na wasze opinie. Co sądzicie o prologu? Domyślacie się kto może być tym facetem? Jestem ciekawa jak wy to odbieracie. Weźcie na początek poprawke, że to mój pierwszy blog i post:D Mam nadzieje że da się wszystko odczytać bo miałam małe problemy z szablonem.