niedziela, 1 lutego 2015

ROZDZIAŁ 23-,, Gitara gra, komoda tańczy (...)."

Nastał wieczór, a obywatele Monachium powoli szykowali się do snu, aby mieć siły na następny dzień. Fani piłki nożnej za pewne spotkają się w pobliskich barach, żeby przy kuflu piwa dopingować swój klub. Zapowiada się ważne starcie, trudny pojedynek, a liczy się tylko komplet punktów. Mimo to, Bawarczycy są faworytami. Jednak przeciwnik znajduje się w lepszej sytuacji, ponieważ mecz rozegra się na jego stadionie. Czy wyśmienita atmosfera, stworzona przez trybuny wypełnione po brzegi ludzmi z żółto-czarną krwią, poniesie ich do zwycięstwa? Czy może jednak Bayern nie odda inicjatywy i z uporem osiągne założony cel? Wszystko wyjaśni się nazajutrz.
- Jeszcze raz. Musimy mieć wszystko dokładnie przygotowane.- zarządziła Sophie, wpatrując się w laptop.
- Oczywiście.- zasalutował brunet. Widział, jak podekscytowana jest jego dziewczyna.
- Ja o ósmej mam lot do Dortmundu, a ty...- sprawdzała po raz n-ty, czy czas wylotu z miasta się zgadza.
- O tej samej godzinie zbiórkę przed stadionem.- dokończył za blondynkę.- Przed drugą będziemy na miejscu. O piętnastej trzydzieści zaczyna się mecz. Później przyjadę razem z Romkiem do szpitala. Wszystko mamy pod kontrolą.- prawie wyrecytował, wzdychając.
- Wtedy będę u Lisy. Tam się spotkamy.- odstawiła komputer na stolik nocny.
- Gitara gra, komoda tańczy, idziemy spać.- zgasił światło, po czym opadł na łóżko.
- Dostałeś jakiegoś sms-a?- zapytała po chwili ciszy.
- Nie...- jęknął. Starał się być wyrozumiały. Sam ma młodsze rodzeństwo, ale to kiedy przychodzili na świat, pamiętał jak przez mgłę.
- Może na mój coś przyszło. Sprawdzę.- chwyciła za komórkę, jednak nie znalazła tam pożądanej wiadomości.- Nic nie napisał.
- Na pewno poród jeszcze trwa.- stwierdził Niemiec, układając się na boku, aby móc patrzeć na swoją wybrankę.
- Racja.- zacisnęła usta w wąską linijkę- Przecież ja dziś nie zasnę z tych wrażeń.- rzekła, sprawdzając, czy jej telefon nie jest czasem wyciszony.
- Chodz tu do mnie.- przyciągnął ją do siebie i przytulił mocno.- Wszystko będzie dobrze. Znając życie, rano się skończy, a wtedy Roman napisze. Nie pozostaje nam nic innego jak iść spać.- powiedział, okrywając Sophie kołdrą.
- Jejku już jutro zobaczę swojego młodszego brata. Będę starszą siostrą. Tylko czy dam radę? Nie wiem, jak to jest...- zamyśliła się.
- Dasz radę. Nie szukaj dziury w całym.- zaśmiał się, gładząc jej policzek- Ja jestem starszym bratem i to nie jest wcale takie skomplikowane.
- Jutro rano mi wszystko opowiesz.- oświadczyła- Nauczę się czegoś. A teraz chodzmy spać. Jutro masz ważny mecz.
- Ta, i tak pewnie będę grzał ławę...- wyszeptał, zamykając już powieki.
- Oj nie mów tak.- wtuliła się w mężczyznę, nie drążąc tematu. Jutrzejszy dzień zapowiadał się bardzo ciekawie nie tylko dla niej.

Nowa szefowa Sophie była bardzo sympatyczną i miłą osobą, dlatego bez problemu zgodziła się przestawić grafik specjalnie dla blondynki. Niekażdy przystałby na taką propozycję zwłaszcza, że dopiero zaczyna pracę. Panna Weidenfeller wytłumaczyła jednak zaistniałą sytuację czyli narodziny brata. Albo siostry jeszcze nic nie wiadomo. Chociaż...
Poczuła, że miejsce obok niej zrobiło się wolne, co oznaczało, że Mario już wstał. Miała ochotę pozostać jeszcze w krainie Morfeusza, poleniuchować. Miękka poduszka i ciepła kołdra, przyciągały ją jak magnes. Miała świadomość, że nie zostało jej zbyt wiele czasu na sen. 5 minut na przykład na teście- bardzo mało, ale 5 minut drzemki to już co innego. I kiedy jej powieki stawały się cięższe, przypomniała sobie o planach na dzisiejszy dzień. Momentalnie się rozbudziała, jakby ktoś wylał na nią wiadro zimnej wody. Przetarła oczy, rozciągnęła mięśnie, po czym chwyciła za komórkę. Na wyświetlaczu widniała godzina 6:15, ale ważniejsza była biała koperta, oznaczająca nową wiadomość. Czym prędziej odebrała sms-a, by móc przeczytać jego treść: ,, Poród wreszcie dobiegł końca. Lisa śpi. Wszystko przebiegło bez komplikacji. Masz brata. Zdrowy i chyba najgłośniejszy z noworodków na sali. Czekamy w Dortmundzie. Bezpiecznej drogi. Pozdrawiam razem z Oscarem." Kilkakrotnie, przejrzała tych parę słów, zanim dotarły do niej wszystkie informacje. Na twarzy zielonookiej pojawił się szeroki uśmiech. Do pokoju zawitał brunet, który zdążył wziąźć już prysznic.
- Która godzina, że ty już nie śpisz?- zdziwił się. Jeśli Sophie wstaje wcześnie rano z własnej woli to znak, że coś się dzieje.
- Miałam racje! Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam!- krzyknęła uradowana.- Brat, a nie siostra.
- Gratuluję.- zaśmiał się, widząc jak dumna z siebie jest jego dziewczyna.- Może minęłaś się z powołaniem? Powinnaś wróżyć ludziom przyszłość.
- Zacznę od ciebie.- położyła dłonie na jego ramionach- W najbliższej przyszłości zrobisz swojej ukochanej pyszną kawę.
- Dostanę jakąś nagrodę?- wyszczerzył się, przysuwając do blondynki. Ta złożyła na jego wargach subtelny pocałunek, bawiąc się przy tym włosami sportowca.
- I to mi się podoba.- przyznał- Dobrze, że jeszcze nie ułożyłem fryzury, bo cała praca by poszła na marne.- puścił w stronę blondynki oczko. Mogliby stać w swoim uścisku dłużej, jednak czas goni. Sophie musiała dotrzeć na odprawę, a Guardiola nie tolerował spóźnień. Panna Weidenfeller szybko się odświeżyła. Rozczesane wcześniej włosy związała w wysoką kitkę. Założyła jasne dżinsy i luźną, kremową koszulę z ozdobnym kołnierzykiem. Krótko mówiąc wygodnie i klasycznie. Później przeszła do kuchni, gdzie usmażyła jajecznicę i przygotowała lunchboxy na drogę. Wtymczasie Mario dopakowywał ostatnie rzeczy do swojego bagażu mimo że, jeszcze wczoraj był przekonany, że ma wszystko gotowe. W końcu wspólnie zjedli śniadanie, popijając je kawą, którą przygotował piłkarz. Sophie buzia prawie się nie zamykała, gadała jak najęta. Nie mogła się doczekać, kiedy odwiedzi Lisę w szpitalu. Zaś Goetze co jakiś czas przytakiwał głową swojej partnerce, ale nie wiedział, o czym mówi. Jej monolog był bardzo chaotyczny, przez co szybko się zgubił. Zajął się konsumowaniem ciepłego posiłku, który mu smakował. Bawiło go podekscytowanie blondynki, a ona dobrze o tym wiedziała, jednak nie robiła mu z tego powodu wyrzutów. Czuł, że jest to ta jedyna. Nie potrafił wyobrazić sobie sytuacji, gdyby jej zabrakło. Kochał ją z całego serca. Wreszcie miał do kogo wracać po ciężkim dniu. Ogromny szczęściarz z niego.


Nie mogła opisać emocji, jakie jej towarzyszyły. Chciała płakać i skakać ze szczęścia jednocześnie. Kiedy spojrzała na swojego młodszego brata, nie dowierzała, że kiedy dowiedziała się o ciąży, źle o nim myślała. Chłopczyk był cudowny. Na główce widać było ciemne włosy, a rączki trzymał ciągle zaciśnięte w piąstki. Jak noworodki mają w zwyczaju, głównie spał i jadł. Lisa mimo, że zmęczona to nie potrafiła nacieszyć się Oscarem.
- I co, zadowolona z brata?- zapytała świeżo upieczona mamuśka.
- No pewnie.- zaśmiała się- Myślisz, że pójdzie w ślady ojca?- kiwnęła głową w stronę telewizora. Operator kamery skupiał swoją uwagę na drużynie żółto- czarnych, która właśnie wkraczała na murawę. Dziewczyny miały zamiar oglądać hit kolejki nawet w szpitalu.
- Zobaczymy, Roman pewnie byłby dumny. Ale mały sam zdecyduje.- ucałowała dziecko w czubek główki, podczas karmienia malca.
- Zaczyna się. Kto wygra?- zapytała młodsza, poprawiając swoją pozycję na niewygodnym krześle, aby lepiej widzieć ekran.
- Nie wiem. Wszystko się może zdarzyć...- rzekła modelka. Mario nie wyszedł na boisko w pierwszym składzie, ale czekał na swoją kolej na ławce. Pierwsza połowa była dość wyrównana. Ofensywni piłkarze Borussii nie mogli się przebić przez szczelną obronę przeciwnika. Zapowiadał się remis, a taki scenariusz się Guardioli nie podobał. Postanowił wypuścić na murawę najnowszy nabytek klubu z Bawarii- Goetze. Chłopak został nie mile przewitany na stadionie. Głośnie gwizdy rozlegały się za każdym razem, gdy piłkarz miał pod nogami piłkę. I w końcu się stało. Mario wykorzystał okazję i wpakował piłkę do siatki. Kibice zamarli. Goetze nie cieszył się z bramki. Nie celebrował jej, jednka koledzy z nowego klubu ściskali go i składali mu gratulacje. Był zaskoczony ich zachowaniem, ponieważ na trenigach udawali, że go nie widzą. Piłkarze z Dortmundu otrzymali ogromny cios, po którym zostali oszołomieni. W taki właśnie sposób Bayern stworzył jeszcze dwie sytuacje, aby dobić przeciwnika. Mecz zakończył się wynikiem 3:0 dla przyjezdnych, a Mario Goetze uciszył stadion, na którym przez wielu ludzi, nie będzie już mile widziany. Bawarczycy zabierają trzy punkty ze sobą. Sophie i Lisa obejrzały mecz do końca, mocno ściskając kciuki. Modelka za sukces drużyny z Dortmundu, którego stała się fanką, a panna Weidenfeller? Nadal nie interesowała się piłką nożną, nie przepadała za tym sportem. Kibicowała swojemu chłopakowi. Osiemnastolatka nie wiedziała, w jakim humorze przewita ją młody Niemiec. Niby zdobył bramkę, wygrał mecz, ale pogrążył swoich dawnych znajomych i zasmucił tysiące fanów na trybunach. Również oni mu nie pomogli, przyjmując go bardzo chłodno w miejscu, gdzie spędził wiele lat, dając im okazje do świętowania wygranych. Dziewczyny rozmawiały ze sobą o babskich sprawach, gdy do sali zawitało dwóch mężczyzn.
- Witam, drogie panie.- Weidenfeller wyściskał córkę, po czym podszedł do swojej wybranki. Nie wyglądał na piłkarza, który przed chwilą oddalił się od pierwszego miejsca w tabeli. Już o tym zapomniał. Cieszył się na widok swojego syna i jego mamy. Do tego nawet zabrał ze sobą chłopaka córki, który przyczynił się do jego porażki i nie zrobił mu po drodze krzywdy! Cud! Sophie wstała i wtuliła się w bruneta. Nie miała pojęcia, czy mu gratulować czy może jednak pocieszać. Podnosząc się na palcach dała mu niespodziewanego buziaka i chwyciła jego twarz w dłonie. Na początku uciekał wzrokiem, lecz kiedy spojrzał w oczy blondynki szczerze się uśmiechnął. Taki z niego dowcipniś udawał, że jest smutny jednak, wcale tak nie było. Zielonooka szybko go rozszyfrowała, po czym wybuchnęła śmiechem i chwyciła za jego dłoń.
- Jacy oni są słodcy, porozumiewają się bez słów.- zauważyła długonoga, przypatrując się młodzieży.
- My jesteśmy lepsi.- prychnął Roman, czym rozbawił towarzystwo.- Jak ma się mój synek?
- Właśnie zasnął.- odpowiedziała Sophie- Chodz, kogoś ci przedstawie...- pociągnęła swoją drugą połówkę w stronę noworodka... Tak spędzili wieczór, dopóki pielęgniarka nie wygoniła ich do domu. Obiecali, że wpadną do Lisy jeszcze jutro. Jak narazie musiała zostać z chłopczykiem w szpitalu, co jest standardem. Jednak kobieta nie może się doczekać, kiedy zabierze swojego synka do domu. Przed nią i Romanem wielkie wyzwanie są teraz odpowiedzialni za tak małą istotkę. Od nich zależy jak będzie się rozwijać, wspominać dzieciństwo, jakie wartości będą dla niego ważne. Bramkarz dortmundzkiej drużyny miał krótki epizot z wychowywaniem dzieci. Razem ze swoją pierwszą miłością tworzyli zgrany zespół, wspólnie zajmowali się ich córeczką. Trwało to tylko pięć lat, ale podobno niektórych umiejętności się nie zapomina. Okaże się, czy Roman pamięta, jak przewija się dziecko... Droga do posiadłości kiedyś kapitana Borussii minęła im bardzo szybko. Każde z nich było zmęczone wrażeniam, jakie zafundował im dzisiejszy dzień. Ojciec Sophie rozmawiał z jej chłopakiem, jak wtedy gdy grali w jednej drużynie. Była pewna, że nadal trzyma przed nim lekki dystans, a w głowie pali się czerwona lampka. Mimo to, cieszyła się, że atmosfera nie jest napięta, a najstarszy z zebranych stara się akceptować związek swej córki. Na sto procent miała w tym wkład Lisa, która przekonywała Romana do zmiany nastawienia. Osiemnastolatka planuje przy najbliższym spotkaniu z modelką podziękować jej.
- Młodzieży!- zaczął pan domu, zdejmując kurtkę z przemęczonych barków- W sumie jesteście u siebie, także poradzicie sobie sami.- ziewnął- Ja idę już spać. A! I grzecznie mi tu.- wymownie spojrzał na Goetze.
- Dooobranoc.- powiedziała blondynka, poganiając ojca. Ten powlókł się na górę, wprost do swojej sypialni.- Więc... Jesteś może głodny?- zapytała.
- Niezabardzo.- uśmiechnął się, ukazując przy tym zagłębienia w policzkach.
- Ja też.- zaśmiała się- Zanieśmy walizki do mojego pokoju.- zaproponowała. Udało im się zabrać ze wszystkim bagażami za jednym kursem. W końcu jutro o szesnastej wracają do Monachium, więc nie potrzebna jest połowa ubrań z garderoby. W pokoju Sophie prawie nic się nie zmieniło, od kiedy go opuściła. Lisa wymieniła tylko pościel na czystą i wytarła kurze z pułek. Jednak gdzieś w środku zielonooka cieszyła się, że może w każdej chwili wrócić do swojego królestwa. Wiązało się z nim wiele wspomnień smutnych jak i wesołych. Dobrze wiedzieć, że ma się na świecie miejsce, w którym czekają bliscy ci ludzie. Tacy, którzy nie zamkną drzwi przed nosem i nie wbiją noża w plecy.- Przypomniał mi się pewien wieczór. Ja, jako ranna buntowniczka i ty, biedny Romeo, któremu przyszło się zająć małolatą.- kręciła głową z niedowierzeniem- Czuję, jakby wieki minęły od tamtego czasu.
- A to było wcale nie tak dawno temu.- zauważył brunet, siadając na łóżku i zachęcając blondynkę do zajęcia miejsca obok niego.
- Tyle się zmieniło.- oparła głowę o ramie Niemca.
- Ale na lepsze. Kiedyś nie mógłbym zrobić tego.- namiętnie pocałował dziewczynę. Za każdym razem, kiedy to robił, czuła stado motyli w brzuchu. Codziennie zakochiwała się w nim od nowa.
- Gdzieś ty sie w tym Dortmundzie chował, że tak późno cię znalazłam?- zmrużyła oczy, po czym usiadła mężczyźnie na kolanach.
- Ja?- parsknął zaskoczony- Byłem częścią tej Borussii, którą żyje całe miasto. Produkowałem się w telewizji, na plakatach, bilbordach, w gazetach, nawet toster z logo BVB znajdziesz. I to ja sie chowałem?- zaśmiał się.
- Widocznie całe miasto tylko nie ja.- wzruszyła ramionami, przytulając się do torsu piłkarza.
- Tylko całe miasto i aż ty, kochanie.- skorygował jej wypowiedz.- W sumie to przez Felixa się poznaliśmy.- stwierdził.
- Wiesz, co pomyślałam, jak mineliśmy się w drzwiach w domu twoich rodziców?- przypomniała sobie.
- Że jestem zabójczo przystojny i musisz zdobyć mój numer telefonu.- jak to miał w zwyczaju rozbawił osiemnastolatkę prawie do łez.
- Że jesteś strasznie dziwny. Przestraszyłeś mnie, tyle się teraz dookoła dzieje.- rzekła.
- Wyglądam jak pedofil?- spoważniał.
- Tak, wszystkie dzieci się ciebie boją.- odparła z sarkazmem.
- Wyczuwam sarkazm. Czyli, że daleko mi do pedofila.- stwierdził z ulgą.
- Nie siedziałabym ci teraz na kolanach głupolu.- nie wiedziała jak to robił. Po prostu zielonookiej trudno było w obecności Goetze nie uśmiechać się przez dłużej niż kilka minut. Taki to już typ człowieka, że zawsze rozkręci imprezę, a wszyscy czują się w jego towarzystwie swobodnie. - Chciałabym, żebyśmy już zawsze byli razem. Nawet nie wyobrażam sobie, że mogłoby się to skończyć.- wyznała.
- Obiecuję, że nie będzie żadnego końca.- powiedział, obdarzając zielonooką kolejnymi pocałunkami. Mario należał do osób, które dotrzymują obietnic, jednak czy poradzi sobie z tą? Niestety, jest to raczej nierealne.



****
Przerabiany ze trzy razy, myślę, że tą wersję mogę wam przedstawić ;) krucho z moją systematycznością, postaram się to zmienić, ale nic nie obiecuję :'( coraz mniej komentujecie, nie wiem dlaczego, a bardzo interesuję mnie wasze zdanie, zostawcie po sobie ślad ;* głupio mi żulić o komentarze i szantażować was, że rozdział nie pojawi się dopóki nie będzie tylu i tylu komentarzy xd także wiecie co robić, pozdrawiam ;)

9 komentarzy:

  1. Ma braciszka,jak cudownie.;3 Mam nadzieję,że nic złego się nie wydarzy w najbliższym czasie.Chce,żeby oni żyli długo i szczesliwie hehehe. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i życzę dużo weny.;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa kochana nareszcie tyle czekalam i sie doczekalam na rozdzial, jak zawsze geniaaaalny. A sophi i marco sa tacy slodcy. Maly braciszek ehhh po zachowaniu sophi przypomnialo mi sie jak ja zachowywalam sie jak zostalam mlodsza siostra malutkiego braciszka. Prosze cie w najblizszych rozdzialacb nidrozdzilaj mlodych. ;) pozdrawiam i czekam z niecierpliwoscia na next'a.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ps. Sorka za pomylke mialo byc sophi i mario. Za jakiekolwiek pomylki przepraaaszam lecz pisze z tel.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny <3
    Słodka i kochająca się para :D Uwielbiam :*
    No w końcu Sophi ma rodzeństwo , cieszę się :)
    Czekam na dalsze losy bohaterów :)
    Do najstępnego :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wreszcie! Prawie codziennie przeglądałam na nowo bloga w nadziei, że dodasz rozdział. Czas mijał, a on się nie pojawiał. I jak na złość zapomniałam wczoraj sprawdzić, bo szkoły wyciska mnie jak cytrynę i na nic nie miałam czasu.
    Ale jest! Muszę ci powiedzieć, że nie wiem, jak ty to robisz, że te rozdziały są tak długie. I dobrze! Ja pewnie nigdy nie byłabym w stanie napisać czegoś takiego. :D Pfff, dobrze, że w końcu Sophi może cieszyć się rodzeństwem. Dodatkowo Mario jeszcze taki słodki :* No nic, tylko czekać na następny rozdział. <3 Jak będziesz miała czas, to pisz do mnie na GG: 50996680. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział FANTASTYCZNY! Sophie ma braciszka! Jestem pewna, że będzie idealną starszą siostrą <3
    Mario i Sophie są słodcy. Rozpływam się... Zauważyłam ostatnio, że relacje Lisy i Sophie są bardziej niż dobre. A jeżeli Lisa wpływa tak pozytywnie na Weidenfellera i dzięki temu Roman jest w stanie prawie, że normalnie rozmawiać z Mario, Sophie ma naprawdę wielkie powody do wdzięczności w stosunku do świeżo upieczonej matki.
    Gitara gra, komoda tańczy... Nie wiem skąd Goetze bierze te teksty <3 Są po prostu idealne! Zakochałam się w tym blogu i w tej parze...
    Zapraszam do siebie na:
    oszukany-przez-zycie.blogspot.com
    b-jak-borussia.blogspot.com
    Liczę, że zostawisz po sobie ślad, bo nie ukrywam, że bardzo zależy mi na twojej opinii.
    Z niecierpliwością czekam na nexta. Pozdrawiam i życzę duuuużo weny ;***

    OdpowiedzUsuń
  7. O jak słodko ♥
    Uwielbiam tego bloga nooo ♥
    Niecieplinie czekam na nowy rozdział :)
    I zapraszam do mnie na nowy blog o BVB ♥
    http://historiatrudnejmilosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Napisałam długi komentarz. Moj cholerny telefon zjebal i zostalam z niczym :') musze wszystko powtórzyć
    Tak więc
    mario! Jest slodki kochany uroczy i wgl moj slodki aniołek. Czekam az cos zle zrobi i wszystko runie. Ten związek jest zbyt idealny. Wiesz ze kocham dramy.
    Sophie. WROZBITKA SOPHIE LEPSZA OD MACIEJA XDDDDD haha przepraszam musiałam :( :*
    Lisa. Nadal jej nie lubie :') Jakos mi nie pasuje ta babeczka
    roman chciałabym go zobaczyć zmieniającego pieluchy XDDD no i ciesze sie ze jego kontakt z Mario sie poprawił
    jeśli chodzi o całość wiesz ze kocham Twojego bloga wiec czekam na drame ;)
    Kocham dramy
    co wiesz juz zresztą
    a i jeszcze cos
    JAK TY PISZESZ TAKIE DŁUGIE TE ROZDZIALY?! NA MNIE NAWET ED TAK NIE DZIALA
    no nic nieważne XD
    boże przepraszam za ilość błędów ale moj telefon i słownik w nim. Szkoda gadać. ;')
    juz nic nie mowie
    Jak na razie jestem tutaj, od jutra sie biore za resztę! Trzymaj kciuki bo wiesz ze cierpię na chroniczny brak czasu. :(
    kocham Cię! I mam nadzieje ze ty nadal będziesz kochać mnie za te komentarze i zaległości :(
    pozdrawiam Cię gorąco! ♥
    ~ A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A PRZYPOMNIALO MI SIE.
      Ile oni aa razem właściwie bo troszku sie pogubilam no i co tu wiele mówić nie wiem czy sie pospieszyli czy nie XD (glupiutka nie domyślna ja :( ale i tak kochasz mnie i Salema!! JEGO CHYBA NAWET BARDZIEJ)
      ok juz nieważne
      dobranoc
      Juz bredzeXD

      Usuń