środa, 8 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 28-,, Ale marzyć chyba można."

Była tak zmęczona, że nie miała siły, ani ochoty zmywać makijażu czy przebrać się w pidżamę. Położyła się na kanapie odziana w czerwoną sukienkę. Nie chciała nawet wyciągać pościeli ze skrzyni, więc okryła się kocem z reniferkowym wzorkiem. Mimo późnej pory wiedziała, że tak szybko nie zaśnie. Miała ogromne wyrzuty sumienia po dzisiejszej wieczerzy.
Wigilę spędziła w domu babci i dziadka, których odwiedzili również Roman, Lisa i mały Oscar. Cieszyła się ze spotkania z młodszym braciszkiem. Chłopczyk rósł jak na drożdżach. Bardzo lubił, kiedy rudowłosa bujała go w swoich ramionach i opowiadała mu, co będą robić, jak będzie starszy. Oczywiście nic z tego nie rozumiał, ale osiemnastolatka zdecydowanie była świetną siostrą. Gdy doszło do niezręcznej sytuacji przy stole, Sophie udało się uniknąć odpowiedzi dzięki Oscarowi. Najmłodszy Weidenfeller został jej bohaterem. Roman palnął głupotę, bronił się, że tylko głośno myślał. Cała rodzina nie wspominała o Mario i bolesnym rozstaniu. Nikt nie chciał naciskać. Z resztą widzieli, że zielonooka jest jakaś inna. Mniej się uśmiecha, często ucieka gdzieś myślami, jest nieobecna i małomówna. Jakby zamykała się w sobie. W końcu bramkarz BVB, jego ojciec i matka wybrali się na pasterkę, a Lisa została w domu, aby pilnować śpiącego już synka. Sophie chciała, jak najszybciej znaleźć się w swoich czterech ścianach. Pragnęła się przejść do domu, jednak Roman stanowczo jej tego zabronił. Bał się o nią, przecież było już późno, a kto wie, co złego mogłoby się wydarzyć. Zamówił dziewczynie taksówkę.
A dlaczego miała on wyrzuty sumienia? No właśnie. Według niej zjadała zdecydowanie za dużo. Przed wieczerzą obiecała sobie, że posmakuje tylko kilku potraw i nie skusi się na deser. Jednak piernik babci wyglądał tak bosko, że skosztowała kawałek. Ile to kalorii! Dobrze, że w pierwsze i drugie święto pracuje, i nie będzie narażona na więcej pokus. Jutro nie zje nic i jeszcze przed pracą porządnie poćwiczy. Nie cierpi swojego ciała, uważa, że strasznie się zapuściła. Właśnie wpatrywała się w biały sufit, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Nie spodziewała się gości po dwunastej w nocy. Zapaliła lampę w pokoju, aby przyzwyczaić oczy do światła. W progu przewitał ją Mario. Na pewno należał do ostatnich osób, które chciałby właśnie ujrzeć.
- Co ty tutaj robisz?- zapytała, marszcząc brwi.
- Chciałem osobiście złożyć ci życzenia. Takie sms-em są sztuczne.- uśmiechnął się delikatnie, przez co rudowłosa ujrzała, że jego warga jest świeżo rozcięta i podpuchnięta.
- Co się stało?- zaniepokoiła się- Biłeś się?- uchyliła szerzej drzwi, wpuszczając Niemca do mieszkania.
- Zadajesz dużo pytań.- zaśmiał się, siadając na kanapie.
- Jeśli dobrze pamiętam, jeszcze niedawno bardzo chciałeś rozmawiać.- odgryzła się, szukając w kuchni wacików- A więc?
- Spotkałem twojego kolegę i tak wyszło.- wzruszył ramionami.
- Pobiłeś się z Marcelem? W święta?- stanęła przed brunetem z zawartością apteczki.
- Każda okazja jest dobra.- ponownie się zaśmiał.
- Już brak mi na was słów.- pokręciła głową, przykładając do rany mężczyzny wacik, nasączony wodą utlenioną. Brązowooki syknął z bólu.- I po co ci to było?
- Bez przesady będę żył. Wyjaśnisz mi jedną rzecz?- zapytał, łapiąc za jej dłoń, którą wciąż trzymała przy opuchniętej wardze.
- Mogę spróbować...- delikatnie chwyciła za rękę piłkarza i przyłożyła do wacika, aby sam go trzymał. Rudowłosa chciała zwiększyć dystans między nimi, więc się odsunęła. Mario wszystko zauważył, cicho wzdychając.
- Czy ten cały Marcel był u nas ostatnio, kiedy mnie nie było w domu?- uważnie obserwował córkę Weidenfellera.
- To o to wam poszło?- zdziwiła się jeszcze bardziej.
- Oj to też... ale nieważne, odpowiedz na moje pytanie.- poprosił, wciąż zajmując miejscę na kanapie.
- Tak, był. Zaprosiłam go, żeby wpadł zamiast Sue. Nie chciałam siedzieć sama, a wiedziałam, że na niego mogę liczyć.- powiedziała spokojnie, okrywając się szczelniej kocem, który nadal spoczywał na jej ramionach.
- Dlaczego nic o tym nie wiedziałem? Byłem pewny, że tamten wieczór spędziłaś w babskim gronie.- nie wiedział, co ma o tym myśleć.
- Zacznijmy od tego, że nie pytałeś. Zająłeś się leczeniem kaca.- przypomniała- Spotkałam się z przyjacielem. Nigdy go nie lubiłeś, dlatego nie wspominałam o tym, bo nie było takiej potrzeby. Z resztą po co to rozpamiętywać?- skończyła, czekając na reakcję klubowej dziewiętnastki.
- Chciałem tylko wiedzieć.- pokiwał głową.
- To wszystko? Bo wiesz, jutro muszę wstać do pracy, a jeszcze się nawet nie położyłam.- zauważyła.
- Masz rację. Będę już szedł.- podniósł się z kanapy- Chciałbym życzyć ci nie tyle wesołych świąt, co zwyczajnie szczęścia i zdrowia.- spontanicznie przytulił się do dziewczyny. Oczywiście składanie życzeń było tylko pretekstem, aby spotkać się z Sophie.
- A ja życzę ci, żebyś najzwyczajniej w świecie był szczęśliwy.- trwali wciąż w uścisku, dopóki zielonooka nie odsunęła się od bruneta.
- Wiesz kiedy tak się stanie? Kiedy będziesz przy mnie.- wyznał, patrząc na osiemnastolatkę, która unikała jego wzroku.- A co gdyby sąd oczyścił mnie z zarzutów? Wróciłabyś do mnie?- ożywił się.
- To tak nie działa.- westchnęła- Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.
- Bzdura. Co musiałbym zrobić, żebyśmy byli znowu razem?- dopytywał.
- Nie chcę ci dawać żadnej nadziei.- zacisnęła usta w wąską linijkę.
- Proszę, odpowiedź.- jęknął.
- Na pewno musiałbyś dorosnąć. Stać się odpowiedzialny i w miarę rozsądny. Ale ja nie szukam ani dużego dziecka, ani partnera. Nie chcę się w nic angażować.- podkreśliła.
- Popracuję nad sobą.- obiecał uśmiechięty- Postanowienie noworoczne.
- Nie rób sobie nadziei.- powtórzyła- Nie będziemy już razem, zrozum.- rzekła.
- Jeszcze zobaczymy.- pocałował ją w czubek głowy, gdy skierował swoje kroki do drzwi- Dobranoc.- krzyknął, wychodząc z mieszkania.
- Dobranoc.- westchnęła, lecz Niemiec nie mógł jej już usłyszeć. Miło, że ich rozmowa nie zakończyła się kłótnią, jednak jej przebieg niebardzo jej się podobał. Wciąż stała w miejscu oszołomiona zapachem perfum piłkarza, który unosił się jeszcze jakiś czas w powietrzu. Gdy się otrząsnęła podeszła do okna balkonowego. Na dworzu paliły się latarnie, rozświetlając ciemności, panujące na ulicach Monachium. Blondynka pomyślała sobie, że mimo wszystko dziękuje losowi. Może wyglądać to egoistycznie, bo teraz oboje cierpią, ale cieszy się, że poznała Goetze. Nauczył ją, co to jest prawdziwa miłość. Szkoda, że ona nie może się odwdzięczyć, stojąc za nim murem w tej trudnej sytuacji.
Zdecydowanie nie czuła klimatu tych świąt, nie potrafiła się z nich cieszyć. Zaliczały się do najgorszych jakie przeżyła, ponieważ nie było przy niej osoby, którą w głebi serca nadal kochała.

,,I just want You for my own
more than You could ever know
make my wish come true
all I want for Christmas is You
You baby"

****
Jak to miło wreszcie rozprostować kości po dłuższej podróży. Weidenfeller właśnie leżał na podłodze w swoim salonie, a na brzuchu posadził syna, któremu za oparcie służyły kolana bramkarza. Oscar był zadowolony, gdy znajdował się w centrum uwagi, więc cieszył się bardzo, kiedy ojciec go rozśmieszał.
- Wymęcz go porządnie, to zaśnie nam w samochodzie.- powiedziała Lisa, krzątając się po mieszkaniu. Podlewała domowe kwiaty, stojące na parapetach.
- Świetna taktyka trenerze.- zaśmiał się mężczyzna- Wiesz, najchętniej zostałbym w domu...
- Ja też, ale obiecaliśmy moim rodzicom, że przyjedziemy do nich na Sylwestra.- westchnęła również zmęczona myślą o kolejnym wyjeździe.
- Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.- oświadczył sportowiec, robiąc śmieszne miny w stronę Oscara.
- Zgadzam się z tobą kochanie w stu procentach.- potwierdziła, obrywając suche listki przy roślinie- Na pewno stęsknili się za wnuczkiem.
- Za naszym urwisem nie da się nie stęsknić. Zastanawiam się, czy dobrze zrobiłem, nie rozmawiając z Sophie o tym wszystkim...- zaakcentował ostatnie słowa.
- Moim zdaniem jasno dawała nam do zrozumienia, że nie chce o tym mówić. Żal mi jej.- modelka posmutniała.
- Od początku wiedziałem, że to zły pomysł, żeby z nim chodziła...- przypomniał brunet.
- Gadasz jak stary zrząda.- Niemka przewróciła oczami- Miłość nie wybiera. Zakochali się w sobie, wcale nie po to, żeby zrobić ci na złość. Byli świetną parą.
- Byli, byli i co z tego wyszło? Prawda Oscar?- Mario w jego oczach został nieodwracalnie skreślony.
- A kto mógł to przewidzieć? Z resztą nie wiemy, co do końca się wydarzyło. Gazety zawsze wszystko wylobrzymiają. Wszędzie szukają sensacji.- zauważyła długonoga.
- Wiem, wiem. To nie zmienia faktu, że Sophie cierpi przez tego gnojka.- powstrzymał się od użycia ,,cięższych" słów przy dziecku, które i tak nic nie rozumiało.
- Nie chcę stawać po żadnej stronie. Widzę, że Sophie jeszcze ze wszystkim sobie nie poradziła, ale dajmy jej trochę czasu. Sama musi sobie to poukładać. I może ciebie to nie interesuje, ale myślę, że Mario też przeżywa ich rozstanie. Kochali się, to jest pewne.- podsumowała, chowając konewkę do szafki w korytarzu.
- To moja córka i strasznie się o nią martwię. Ale nie mówmy już o tym, bo pewnie teraz ma czkawkę.- bramkarz potrząsnął głową, chcą wyrzucić z niej tę myśl- Usiądź sobie, odpocznij chwilę.
- Muszę jeszcze spakować nam w walizki czyste ciuchy.- jęknęła.
- Siadaj, nigdzie się na nie pali.- zachęcał zielonooki.
- No dobrze... Ale tylko na chwilkę.- postanowiła blondynka. Lisa położyła się na kanapie, chcąc odsapnąć na moment.
- Jestem ciekaw, jak Oscar zareaguje na dźwięki wybuchu fajerwerek. Oby zdążył zasnąć, ma sen jak kamień po tacie. Można by drzewo w pokoju rąbać, a tata nic...- Roman rozgadał się jak przekupa na targu, a kiedy zadał pytanie swojej partnerce, nie doczekał się odpowiedzi. Kobieta zasnęła, każda mama małego brzdąca dałaby wiele za drzemkę wciągu dnia- Zobacz, mama zasnęła. Pewnie znowu męczyłeś ją w nocy, a tata nic nie słyszał.


*****
Retrospekcja
Niestety weekend w Dortmundzie nie rozpieszczał mieszkańców piękną pogodą. Na dworzu lało jak z cebra i chyba nikt o zdrowych zmysłach, nie wybierał się właśnie na spacer. Mimo, że była to dopiero czternasta godzina, ulice miasta opustoszały. Sophie siedziała w salonie razem z Olivią.
- Myślisz, że ten deszcz jeszcze przejdzie?- zapytała koleżanka blondynki.
- Nie zanosi się na to.- rzekła zielonooka, zerkając w stronę okna. Po szybie spływały strumienie wody.
- Szkoda, szkoda...- podsumował gość, biorac do ust kolejną porcję popcornu i wpatrując się w ekran telewizora- A właściwie dlaczego, my oglądamy bajkę?
- Masz coś do Shreka?- oburzyła się- Lepsze to niż jakaś twoja nudna komedia romantyczna.
- No dobra, ale następnym razem ja wybieram.- ostrzegła panna Keller. Już pod koniec animacji, jedna z wróżek zaśpiewała piosenkę, która podsunęła dziewczynie nową myśl.
,,I need a hero. I'm holding out for a hero 'til the end of the night.
He's gotta be strong and he's gotta be fast
and he's gotta be fresh from the fight.
I need a hero. I'm holding out for a hero 'til the morning light.
He's gotta be sure and it's gotta be soon
and he's gotta be larger than life."
- A zastanawiałaś się kiedyś, jaki powinien być twój chłopak, a później mąż?- zapytała z ciekawością.
- Chyba mamy jeszcze na to czas.- wybuchnęła niepohamowanym śmiechem.
- No ale nigdy sobie tak nie marzyłaś?- dopytywała Olivia.
- A ty?- zielonooka odwróciła kota ogonem.
- Marzy mi się, żeby był tancerzem.- powiedziała, uśmiechając się przy tym.
- Dlaczego akurat tancerz?- Sophie zainteresowała się wypowiedzią przyjaciółki.
- Bo oni są przystojni, wysportowani, zdyscyplinowani, mają dobre gusta...- zaczęła wyliczać.
- I myślisz, że każdy pasuje do tych kryteriów?- panna Weidenfeller uniosła brew.
- Większość...- wyszczerzyła się Olivia- A twój ideał?
- Nie ma ideałów.- przypomniała zielonoooka.
- Ale marzyć chyba można.- wtrąciła pół Niemka, pół Polka.
- Niby tak, ale potem można się strasznie zawieść.- córka piłkarza BVB rozsiadła się wygodniej na kanapie- Chciałabym, żeby pokochał mnie taką jaka jestem, a ja postaram się mu tym odwdzięczyć. To chyba proste.
- Ale zostanę twoją świadkową?- Olivia miała dzisiejszego dnia bardzo dobry humor. Wciąż się uśmiechała, co udzielało się Sophie.
- Oj ty głupolu, przecież na razie nie mam chłopaka i nikogo nie szukam.- blondynka popukała się w czoło.
- Jeszcze się zdziwisz. Może miłość czeka za rogiem? Trafi cię strzała Kulidyna i bum!- dziewczyna gestykulując, rozsypała trochę popcornu.
- Za dużo romansów czytasz.- zielonooka wydała diagnozę niczym lekarz- I uważaj, żeby ciebie coś przypadkiem nie trafiło.

****
Wieje nudą, ale obiecuję, że w kolejnym rozdziale będzie się duuużo działo :3 Muszę was poinformować, że zbliżamy się powoli do końca opowiadania... Przewiduję jeszcze 3, może 4 rozdziały+ epilog. Jakoś jeszcze to do mnie nie dociera i chyba wolę o tym nie myśleć :D Dziękuję za motywujące komentarze!!! Jesteście najlepsze! Kiedy czytam wasze historie, to mało co nie popadam w kompleksy ;D Pozdrawiam ;*
Nadal żyję wczorajszym meczem 3:2! *.*!
Kolejny rozdział pojawi się jakoś po 23 kwietnia, ponieważ muszę zacząć uczyć się do testów (wiem, lepiej późno niż wcale) ;p



8 komentarzy:

  1. Zacznijmy od tego, że ja w ogóle nie przyjmuję do wiadomości tego, iż ty chcesz zakończyć tego bloga za kilka rozdziałów. Zrozumiano?! XD
    Ale tak na serio - mimo tego, że komentuję od czasu do czasu, jestem cały czas z tobą duchem. <3 Wchodzę co kilka dni i sprawdzam, czy przypadkiem czegoś nie dodałaś. :D Zastanawiam się, czy jednak pogodzisz wkrótce naszych bohaterów... Bo musisz to zrobić, bo inaczej się na Ciebie obrażę, moja droga! ;)
    Życzę ci worka weny na kolejny rozdział!
    Olivia :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana i jak ty to sobie wyobrażasz ? Co ja będę czytała kiedy ty skończysz to opowiadanie ? Błagam, nie rób tego, tylko pomęcz się jeszcze trochę z nami. Rozdział cudowny ;)
    Bardzo się cieszę, że Mario odwiedził Sophie. Myślę, że oboje potrzebowali tego spotkanie. I tak szczerze powiem, że już naprawdę nie mogę się doczekać kiedy znowu będą razem. Bo będą, prawda ?
    Czekam z na kolejny rozdział.
    Życzę weny kochana !
    Buziaki ;*

    Dodałam nowy rozdział, wiec jeśli masz ochotę poczytać, to zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to 3-4 rozdziały +epilog?Oszalalas?Ja nie chcę!Zrozumiano!Będę za nimi tęsknić!;'( Kocham to opowiadanie!<3 i wgl gdzie ty masz tu nudę?Co?Bo ja nie wiem;)Rozdział genialny.Myślę,że Sophie gdzieś tam na dnie kocha Mario i tak łatwo o nim nie zapomni.Oni będą razem?Wgl co to za pytanie!Oni muszą być razem!;)*_*Olivia podoba mi się,ze poprawia humor przyjaciółce i jest przy niej.Pozdrawiam kochana i życzę dużo weny,czekam nn;*<3.
    P.S. Nie jesteś jedna,która dopiero zaczyna uczyć się do testów.Haha.Życzę powodzenia na nich.;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana to jest fantastyczne! Nawet nie masz pojęcia jaki uśmiech pojawił się na mojej twarzy w chwili gdy zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział. I nie, nie pozwolę ci skończyć od tak tego bloga. Ja już żyję tym opowiadaniem, więc nie odbieraj mi tego pozytywnego kopa, jaki za każdym razem daje mi kolejna część tej historii.
    A co do rozdziału to naprawdę jest genialny. Nie wiem jak ty teraz jeszcze przed swoimi egzaminami dałaś radę napisać coś tak cudownego. Ja w życiu nie posklejałabym w taki sposób swoich myśli. XD Podobnie jak koleżanka powyżej nie dostrzegam żadnej nudy... Sophie i Mario muszą być razem. Jeżeli już na serio masz zamiar zakończyć tę historię (od czego próbuję cię odwieźć, ale nie wiem czy mi się uda) to ona musi zakończyć się happy endem. Innej wersji nie przyjmuję. Ta wizyta Mario u Sophie jednoznacznie utwierdziła mnie w przekonaniu, że Goetze jest ideałem ( nie żebym wcześniej tego nie wiedziała). Chociaż jak sama Weidenfeller powiedziała ideałów nie ma, ale pomarzyć można... A skoro facet jest w stanie zmienić się dla kobiety, to musi ją strasznie, ale to bardzo strasznie kochać.
    Jeżeli ty popadasz w kompleksy czytając inne historie, to co ja mam powiedzieć? Przy twoim blogu chyba inaczej się nie da...
    Borussia w półfinale zmierzy się z Bayernem, więc łatwo o awans do finału nie będzie, ale ja wierzę, że damy radę <3 W końcu teraz nie mamy już nic do stracenia, a Bayern wręcz przeciwnie, jest jeszcze w Lidze Mistrzów, więc być może trochę sił im zejdzie...Przynajmniej na to liczę.
    Powodzenia na egzaminach <3 Moje za rok... A teraz zamiast uczuć się z niemca, komentuję. Ale obok tego bloga nie da się przejść obojętnie.
    Nie zanudzam cię już moimi dennymi wywodami... Pozdrawiam i czekam na nn <3
    Weny, kochana ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Ze co prosze ?! Jaki koniec bo nie rozumiem. Ty chyba sobie dziewczyno żartujesz w tym momencie?? Przecież to opowiadanie jest świetne cudownie normalnie ja je kocham a ty chcesz je kończyć?! O nieeeeee hehe pisaj noooo. W każdym razie jestes cudowną pisarką (dziękuję za miłe słowa u mnie na blogu:*) and myślę, znaczy nie myślę tylko wiem że cos wykombinujesz, iż akcja potoczy się dalej a ty będziesz to pisać jeszcze DŁUGOO i szczęśliwie. AMEN :D :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam, że tutaj.
    Zapraszam na bloga! :)
    http://przeznaczeniedwochserc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty chyba żartujesz jakie 3-4 rozdziały?! Ten blog jest świetny i nie możesz go skończyć! :( A do rozdziału to coś czuję ,że Sophie nie wróci już do Mario i nie będzie happy endu :( Mam nadzieję ,że te jej chudnięcie nie spowoduje śmierci...
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
    http://nieryzygnujnigdyzmarzen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Oni mają być razem!!!!! I to koniecznie ;)
    Weny życzę kochana ;)

    OdpowiedzUsuń