poniedziałek, 30 marca 2015

ROZDZIAŁ 27-,, Ale to jest jakaś paranoja!"

Dzisiejeszy dzień miał zapewnić Sophie wiele wrażeń. Rozprawa sądowa, na której odgrywała rolę świadka, a zaraz po niej pierwsza zmiana w nowej pracy. Bała się spotkania z Mario. Od momentu kiedy wyszła z sali odwiedzin, nie miała z nim żadnego kontaktu. Tęskniła za sporowcem, lecz chciała wyrzucić tą myśl z głowy. W końcu zaczęła normalnie funkcjonować, a przynajmniej wyglądało tak na pierwszy rzut oka. Planowała powrócić na uczelnie, nadrobić zaległości. Znalazła nową pracę, jako sprzedawca w sklepie z elegancką odzieżą dla mężczyzn. Nie leżała już całymi dnami na kanapie z podpuchniętymi oczami. Marcel często wpadał do niej na ,,niezapowiedziane kontrole". Sprawdzał jak się ma, w sumie teraz on był najbliżej Niemki. Dziewczyna z ojcem utrzymywała tylko kontakt telefoniczny, a dziadka i babcię odwiedzała od czasu do czasu. Trudno było jej udawać przed wszystkimi, że jest dobrze, bo tak nie było. Noce należały do najgorszych. Nie mogła zasnąć, a kiedy jej się to udawało, dręczyły ją koszmary. Zawsze kończyło się na tym, że ze spodu walizki wygrzebywała koszulkę Goetze, którą pozwoliła sobie zabrać. Przytulała się do T-shirtu i otulona zapachem perfum chłopaka, mogła odejść do krainy Morfeusza. Czuła się z tym źle, ponieważ pokazywała wtedy, jaka jest słaba. Chciała zacząć swoje życie od nowa, z czystym kontem. Nowe mieszkanie, praca. Obcięła krótko swoje blond włosy i przefarbowała je na rudo. Wyglądała w nich bardzo kobieco. Tylko czy to coś zmieni? Wybierała się do sądu, więc wypadało ubrać się elegancko. Założyła na siebie granatowe, dopasowane spodnie. Do podwiniętych nogawek świetnie pasowały czarne szpilki. Wybrała również białą koszulę z drobnymi cekinami, a jej przód schowała za brązowym paskiem. Z fryzurą nie miała większych dylematów. Ułożyła rude włosy, po czym spryskała specjalnym lakieram. Przejrzała się w lustrze, ostatnio robiła to dość często. Widziała w nim grubą, brzydką dziewczynę. Straciła pewność siebie, oceniała się bardzo krytycznie. Brzydziła się swoim ciałem. Dziewczyna postanowiła działać. Jeździła na rowerze stacjonarnym, wyrzuciła wszystkie niezdrowe i tłuste produkty z lodówki... Za każdym razem gdy jadła, liczyła kalorie. Można się domyślić, że ciągle było ich za dużo. Zaczęła pić dużo wody i jeszcze więcej ćwiczyć. Zeszła na złą drogę i jeśli w porę się nie opamięta, może to mieć poważne skutki w przyszłości. Chwyciła za brązową torebkę, odziała się w płaszcz, po czym metrem dojechała pod gmach sądu. Mogła pójść pieszo (przy okazji spaliłaby parę kalorii), ale nie miała za dużo czasu, no i spacer w szpilkach w grudniu chyba nie należałby do najprzyjemniejszych. Udała się pod salę rozpraw. Adwokat Mario wcześniej poinformował ją, na którą godzinę i gdzie ma się stawić. Nie będzie od początku towarzyszyć w procesie. Jej nazwisko zostanie wywołane, tak jak innych świadków. Cieszyła się, że mniej czasu spędzi z Goetze w jednym pomieszczeniu. Znalazła się przed odpowiednimi drzwiami. Na krzesłach pod ścianą siedziało paru mężczyzn, zapewne byli to koledzy z drużyny oskarżonego. Nigdy nie miała okazji ich poznać, a oni jej. Jednak jeden zajął miejsce nieco dalej od grupki. Sophie pomyślała, że nie jest on z ich paczki. Po chwili rozpoznała w nim znajomą postać. Usiadła obok chłopaka, zdjęła płaszcz. Blondyn nawet nie oderwał oczu od swojego telefonu.
- No co jest? Nie poznajesz mnie?- zdziwiła się zielonooka. Niemiec spojrzał na nią zdezorientowany- Marco nie wygłupiaj się.
- Jezu, Sophie, to ty?- zaśmiał się sam z siebie- Przez tą fryzurę cię nie poznałem.- przytulił ją na powitanie, po czym schował komórkę do kieszeni.
- Co ty tutaj robisz?- zapytała, zakładając nogę na nogę. Przecież sportowiec nie mógł być świadkiem.
- Planowałem wpaść do was przed świętami.- przypomniał- Nie mógłbym się tutaj dziś nie pojawić. Dzwoniłem do ciebie, wiele razy.- uniósł brew, niczym zaniepokojony rodzic.
- Telefon zalał mi się kawą. Musiałam oddać do serwisu i trochę trwało zanim go naprawili.- skłamała.
- Słaba historyjka.- nie uwierzył w jej słowa- Ale nie musisz mi się tłumaczyć.- wyczuł, że to drażliwy temat dla kobiety.
- Dzięki...- wbiła wzrok w swoje dłonie, a między parą zapadła niezręczna cisza. Reus wiedział, że stąpa po kruchym lodzie i nie chciał, żeby dziewczyna czuła się zakłopotana.- Weszli już na salę?- długo się zbierała na zadanie tego pytania.
- Tak. Jakiś czas temu.- chciał dodać, że Mario szukał jej wzrokiem, lecz się powstrzymał. Atmosfera mogłoby się znacznie popsuć.- Denerwujesz się?
- Trochę.- przyznała- Pierwszy raz mam stanąć przed sądem. A zaraz potem pierwszy raz idę do nowej pracy.- tak na prawdę nie bała się stanąć przed sędzią i przysięgłymi. Bała się, bo wiedziała, że za drzwiami spotka Mario. Nie wiedziała, jak się zachować. Zobaczy też ofiarę. Dziewczyna pewnie jest piękna i szczupła, nie to co ona... Najchętniej uciekłaby stąd, gdzieś daleko, gdzie nikt jej nie znajdzie.
- Będzie dobrze. Na pewno go uniewinnią i kiedyś będziemy się z tego wszyscy razem śmiać.- zapewnił ją. Ona wiedziała, że nie ma na to szans. Już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Siedzieli na korytarzu, każdy pogrążony w swoich myślach. Sophie i Marco nie rozmawiali już za dużo. W końcu wywołane zostało nazwisko: ,,Weidenfeller". Ruda podniosła się z miejsca na miękkich nogach.- Powodzenia.- dortmundczyk, posłał jej serdeczny uśmiech i pokazał, że trzyma kciuki. Kobieta weszła do sali. Szła patrząc prosto przed siebie, zatrzymała się dopiero przy bramce, gdzie miała składać zeznania. Po swojej prawej dostrzegła drobną dziewczynę. Miała przestraszony wzrok, a czarne włosy opadały jej na twarz. Tak jak podejrzewała. Według Sophie, kobieta była sto razy ładniejsza i szczuplejsza od niej. Bała się spojrzeć w lewo. Wiedziała, że siedzi tam Mario w towarzystwie Alexa. Czuła jego wzrok na sobie. Pan sędzia poprosił, aby studentka opowiedziała o feralnym wieczorze. Interesowało go jak zachowywał się brunet, gdy wrócił z imprezy. Chciał znać każde szczegóły. Dla rudowłosej było to trudne. Przez ostatnie dni starała się nie myśleć o Goetze, a teraz musiała pamięcią wrócić do tych wydarzeń. Jednak zachowała kamienną twarz i opowiedziała o wszystkim po raz kolejny. Kiedy skończyła odpowiedziała na kilka pytań od prokuratora, a później od obrońcy Mario. I w tym momencie popełniła błąd. Instynktownie odwróciła się w stronę Alexa, napotkajac na wzrok Mario. Te brązowe tęczówki, za którymi tęskniła. Czas jakby się zatrzymał. Utonęła w jego spojrzeniu. Masa dobrych wspomnień wróciła. Byli szczęśliwą parą. Wiedziała jedno. Już nigdy nie spojrzy na mężczyznę, tak jak na Mario. To jej pierwsza i ostatnia miłość. Otrząsnęła się i zgrabnie wybrnęła z sytuacji. Sędzia poprosił ją, aby zajęła miejsce na sali, a sam zawołał nowego świadka. Zielonooka posłusznie usiadła na drewnianej ławeczce. Udawała, że interesuje ją przebieg procesu. Tak na prawdę starała się, ponownie nie spojrzeć w stronę oskarżonego. Nadal czuła na sobie jego wzrok, co ją trochę krępowało. Wreszcie sędzia ogłosił zakończenie przesłuchań. Alex wsześniej uświadomił Sophie, że takie procesy mogą ciągnąć się miesiącami, jednak ona nie będzie musiała przychodzić na kolejne rozprawy. Sędzia przedstawił następny termin spotkania i przychylił się do wniosku, uchylenia aresztu oskarżonego. Wziął pod uwagę to, że ofiara plącze się w swoich zeznaniach i jest wiele niezgodności, co do niektórych faktów. Rudowłosa szybko opuściła pomieszczenie. Potrzebowała świeżego powietrza. Dopiero na dworzu założyła płaszcz i odetchnęła z ulgą. Udało się jej. Nie rozpłakała się jak dziecko.
- Chciałem podziękować, że przyszłaś. Nie spodziewałem się...- odwróciła się i ujrzała Goetze. Jej serce zamarło.
- Chociaż tak mogłam pomóc.- odparła, przełykając wielką gulę w gardle.
- Te dni w areszcie dłużyły mi się niemiłosiernie. Tęsknię za tobą, wiesz?- wyznał, robiąc krok w stronę niegdyś blondynki. Obiecał sobie, że się nie podda. Nie odpuści tak łatwo, bo ją kocha.
- Marco czeka nie ciebie przed salą.- przypomniała. Każda jej cząstka chciała znaleźć się w ramionach bruneta. Dziewczyna stała w miejscu jak zamurowana.
- Widziałem go, kazał mi biec za tobą.- uśmiechnął się promiennie.- Świetnie wyglądasz w tej fryzurze. Może pójdziemy razem na obiad do jakiejś knajpki?- zaproponował. Sophie poczuła się zagrożona i zrozumiała, że musi się stąd ewakuować.
- Muszę już iść do pracy. Nie mogę się spóźnić.- spojrzała na zegarek i dyskretnie zrobiła dwa kroki do tyłu, aby zwiększyć dystans między nią a piłkarzem.
- Proszę cię. Nie możemy tak żyć. Kocham cię.- złapał za jej dłoń. Dotyk Niemca sprawił, że na jej skórze pojawiła się gęsia skórka.
- Musimy ograniczyć nasze kontakty do minimum.- chciała zabrać swoją dłoń, jednak sportowiec wzmocnił uścisk.
- Ale ja nie chcę. Zrozum, przecież było nam razem cudownie. Jesteś moją lepszą półówką.- rzekł, próbując przekonać dziewczynę do swoich słów.
- Racja, było- czas przeszły.- rzuciła, wreszcie wyrywając się z dłoni mężczyzny- To dla mnie też nie jest łatwe, a ty to jeszcze utrudniasz.
- I co teraz z nami będzie?- rozłożył ręce.
- Jesteś ty. Jestem ja. Nie ma już nas.- wytłumaczyła jak małemu dziecku- Co chcesz jeszcze usłyszeć?
- Że mnie kochasz i, że wrócisz do mnie.- wyszeptał, patrząc prosto w jej zielone oczy. Gdy słyszała błagalny ton Niemca i widziała jego wzrok, chciało jej się szlochać, jednak powstrzymywała się ze wszystkich sił, aby nie pokazać słabości.
- Przecież dobrze wiesz, że zawsze byłeś tym jednym. Kochałam cię jak nigdy nikogo w swoim życiu. W twoich ramionach czułam się bezpiecznie mimo, że często zachowywałeś jak niedojrzały nastolatek. Nie wiem, co byś musiał zrobić, aby takie uczucie wypaliło się z dnia na dzień.- schowała dłonie do kieszeni płaszcza- Ale to już koniec. Nasze drogi się rozeszły i musimy się z tym pogodzić.
- Ale to jest jakaś paranoja!- złapał się za głowę załamany- Mówisz, że mnie wciąż kochasz. Ja kocham ciebie, ale nie możemy być razem? Niby dlaczego? To wszystko...
- Powiem ci dlaczego.- przerwała jego wypowiedz zbulwersowana. Poczuła się, jakby Mario spychał całą winę na nią.- Człowieku jesteś oskarżony o gwałt! Wiesz co to w ogóle znaczy? Schlałeś się tak, że nie pamiętasz, co robiłeś poprzedniego wieczoru! Jesteś kompletnie nieodpowiedzialny! Nie zrobiłam ci w domu awantury, kiedy miałeś kaca, bo nie chciałam się kłócić. Wystarczająco źle wyglądałeś... Wiesz, jestem głupia bo nawet było mi cię przez chwilę żal.- wyrzuciła z siebie wszystko, co leżało jej na sercu.
- Wiem, że zawaliłem na całej lini. Chcę to naprawić. Wierzę, że nie zrobiłem nic głupiego. Ta dziewczyna ciągle zmienia zeznania, jest mało wiarygodna. Alex podejrzewa, że coś kręci.- powoli kończyły mu się argumenty na dalszą dyskusję.
-Życzę ci powodzenia. Na prawdę muszę już iść, obróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku eleganckiego salonu.
- Zaczekaj! To nie może się tak zakończyć.- stanął przed nią, tarasując rudowłosej przejście.
- Śpieszę się. Daj mi już spokój.- przewróciła oczami, wymijając sportowca.
- Zależy mi na tobie i będę walczył do końca!- krzyknął w stronę oddalającej się sylwetki kobiety. Sophie nie chciała, aby doszło do takiej konfrontacji, jednak stało się. Ostatnie słowa wypowiedziane przez Niemca odbijały się w jej głowie echem. Wolałaby, gdyby ich nie powiedział. Teraz będzie im obojgu trudniej. Każde z nich, musi pójść inną ścieżką, zacząć układać swoje życie od nowa.


****
Gdy wszedł do swojego mieszkania, pierwsze kroki skierował do garderoby. Chciał zobaczyć w niej ciuchy panny Weidenfeller. Łódził się, że to tylko zły koszmar i zaraz się obudzi przy boku zielonookiej. Niestety wszystko co wydarzyło się w ostatnim czasie wokół niego, było prawdziwe. W pomieszczeniu spotkał tylko własne ubrania, a obok nich puste wieszaki. Czuł, że właśnie tak wygląda teraz od środka. Rudowłosa zabrała ze sobą również połowę jego serca, a ta część, która pozostała, żywo krwawiła. Wrócił do salonu z fotografią w ręku.
- Zobacz. Tutaj byliśmy jeszcze tylko przyjaciółmi.- postawił ramkę ze zdjęciem na stoliku, aby jego gość mógł się jej przyjrzeć.
- Od razu zauważyłem, że coś do niej cię ciągło.- przypomniał sobie blondyn.
- Wydaje mi się, jakby minęło od tego czasu ze dwadzieścia lat...- brunet zajął miejsce na kanapie. Sophie z Mario zachowywali się jak stare dobre małżeństwo, w którym uczucie nadal płonęło.- Oddałbym wszystko, żeby przy mnie była. Była dla mnie motywacją. Zawsze wracałem szczęśliwy z trenigu, wiedząc, że ją spotkam. Wolałbym, aby wyzwała mnie od najgorszych, rzucała różnymi przedmiotami, zrobiła wielką awanturę, a zaraz po niej wszystko byłoby po staremu...- trzeba przyznać, że Goetze był załamany. Marco już dawno to dostrzegł i starał się pomóc, jednak niewiele mógł w tej sprawie wnieść.
- Na pewno wszystko się ułoży. Będziemy jeszcze podziwiać gromadkę waszych dzieci.- poklepał go po ramieniu, chcąc dodać mu otuchy.
- Stary, ja nie mam już po co żyć.- brązowooki zdał sobie sprawę z beznadziejnego położenia- Klub mnie zawiesił w obowiązkach. Piłka była dla mnie ważna, a teraz dla zabicia czasu nawet nie mogę pójść na głupi trening. Nie mam do kogo wracać, dla kogo się starać. Nic, tylko się zabić.- przetarł dłońmi zmęczoną twarz.
- Co ty gadasz?!- przestraszył się gracz BVB- Halo, masz rodzinę. Co powiedziałaby twoja matka? Chcesz jej złamać serce? Masz mnie. Możesz dzwonić o każdej godzinie. Jesteś dla mnie jak brat i nawet nie opowiadaj takich głupot. Zostanę z tobą.
- Przepraszam.- na jego twarz wdarł się zakłopotany grymas- Możesz być spokojny, jestem za dużym tchórzem, żeby zrobić coś takiego.- westchnął.
- Moim zdaniem, tchórzami są ci, którzy sami odbierają sobie życie. Poddają się, zamiast walczyć, bo tak jest prościej.- wyjawił swoją opinię Reus.
- Coś w tym jest...- zauważył młodszy- Marco, nie musisz tutaj ze mną siedzieć. Ani dziś, ani jutro, tracisz czas. Miałeś lecieć do Dubaju, musisz zregenerować siły na rundę rewanżową... A tu patrzysz tylko na obraz nędzy i rozpaczy.
- Wyrzucasz mnie?- zaśmiała się klubowa jedenastka- Żartuję, zrozumiałem, o co ci chodziło. Zacznijmy od tego, że Dubaj nie ucieknie, a ten tydzień zaplanowałem spędzić właśnie tutaj. Mogę zbierać siły na przykład na twojej kanapie.- rozsiadł się wygodniej.
- Dziękuję za wszystko.- uśmiechnął się krzywo. Jednak cieszył się, że jego najlepszy przyjaciel zostanie przy nim. Doradzi mu w paru kwestiach. Mario chce dokładnie obmyślić plan. To chyba oczywiste, że nie da Sophie spokoju? Nie zamierza odpuścić, żałowałby tego do końca życia. Do kogo uśmiechnie się na starość? Kto poda mu szklankę wody, kiedy sam będzie zasłaby, aby po nią pójść? Córka Romana jest jedyną i bezkonkurencyjną kandydatką na to miejsce.

,,sometimes it lasts in love,
but sometimes it hurts instead"

****
Udało się dodać jeszcze w marcu ^^ I jak wrażenia? Wiem, że wszyscy chcą, aby Sophie wróciła do Goetze, ale to byłoby za proste :D Czekam na wasze opinie. Liczę na wasze komentarze, które bardzo motywuuuują :* WESOŁYCH ŚWIĄT!



10 komentarzy:

  1. Ja się pytam jak ty to robisz,że ja płacze na twoich rozdziałach*_* no jak ?;)Kocham ich i mam nadzieję,że Mario i Sophie uda się jeszcze być razem.;3 Marco, cudownie,że jest obok przyjaciela,który go teraz bardzo potrzebuję.;) A i jeszcze jedno on nie ma myśleć o samobójstwie!xd ;( Proszę o kolejny szybko;* Pozdrawiam i życzę dużo,dużo weny.;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże.. dawno nie byłam tak wściekła i zaryczana podczas czytania bloga jak dzisiaj ♥
    Ten rozdział jest cudowny! Nie wiem jak ty to robisz no ale jest mega ♥
    Też uważam, że gdyby Sophie teraz wróciła do Mario to to wszystko byłoby za proste ;)
    Co do tego gwałtu to niech się wszystko wyjaśni bo szkoda mi Mario ;/
    Ehh no cóż podsumowując uwielbiam Twojego bloga ♥
    Buuuziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Płaczę, płacze i jeszcze raz płaczę. :'( Dlaczego ty mi, a właściwie nam wszystkim to robisz? Nie mozesz ich po prostu połączyć na nowo? Musisz nas dręczyć? ❤
    To jest fantastyczne, wszystko. Styl, fabuła. *-*
    Ten gwałt juz niedługo się wyda, niedługo juz wszystko w sądzie przestanie się zgadzać z tą dziewczyną i nasz Mario będzie woLny. PraWda?
    A Marco, prawdziwy przyjaciel. Został z nim podczas trudnych sytuacji, pomaga mu i motywuje. Motywuje do życia.
    Wszytko cudowne więc teraz tylko czekam na nexta. Weeeeny kochana
    ;****

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej ej! Oni musza do siebie wrocic :( Niech ta sprawa w koncu sie wyjasni... Czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  5. O kurde ale się porobiło! Sophie ma wrócić do Mario ,byli świetną parą noo! :( Rozdział jak zawsze świetny , czekam na kolejny ;* WESOŁYCH ŚWIĄT!!!! I zapraszam do mnie http://nieryzygnujnigdyzmarzen.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wciągneło mnie niesamowicie. W jeden dzień przeczytałam wszystkie rozdziały. Podoba mi się, że nie przeciągasz wątków dzięki czemu nie ma nudno. No ale powiem, że akurat z tym wątkiem to mnie trochę wkurzyłaś ;) xd Mam wielką nadzieję, że oni będą razem i że nie będziesz ciągnąć tego wątku nie wiadomo ile ;) ale tak to jest ekstra =D. Na pewno będę to wpadać ;) kocham <3
    W wolnym czasie zapraszam do siebie
    http://dortmunder-girl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeju *-* płaczę :'). Dziewczyno ty masz ogromny talent ! Ten blog zachwyca mnie i zaskakuje od samego początku. Strasznie mi się podoba sposób w jaki potrafisz przelać wszystkie emocje tak, że sama je czuję...

    Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się dalej. Czekam na następny.
    I serdecznie zapraszam do mnie na http://echte-liebe-2.blosgspot.com/ Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurcze no ! :(
    Dlaczego oni nie mogą być tak po prostu razem, ze sobą ?
    Mam nadzieję, że Sophie da mu jeszcze jedną szanse, a wszystkie intrygi piłkarzy z Bayernu ujrzą światło dzienne :)
    Czy mówiłam już, że kocham Twój styl pisania ?
    Jeśli nie, to zrobię to teraz.
    Uwielbiam twojego bloga i nawet w najmniejszym stopniu nie żałuję, że zaczęłam go czytać.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział
    Duuużo weny :)
    Buziaki <3

    P.S. Zapraszam do mnie na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tobie udało się napisać jeszcze w marca, a ja komentuję już w kwietniu, co nie znaczy, że nie przeczytałam tego wcześniej...
    Rozdział jest fantastyczny!!! Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo przeżywam wszystkie wydarzenia związane z tym blogiem. Chodzę w kółko i zastanawiam się co będzie dalej. Codziennie wchodzę na bloggera, nie po to aby zacząć pisać kolejny rozdział, ale aby sprawdzić czy nie dodałaś nowego xD. Z każdym kolejnym słowem tego rozdziału rozklejałam się coraz to bardziej. Biorąc pod uwagę mój stan chyba powinnam skończyć z czytaniem tego bloga, ale łapię się na tym, że po prostu nie potrafię. Tak się w to wkręciłam, że nie wyobrażam sobie życia bez tego. I to już nie są żarty.
    A co do tego rozdziału to beczę. Cały czas, od pierwszego do ostatniego słowa. Mario nie może myśleć o samobójstwie, a Sophie ma w końcu uwierzyć, że on nic nie zrobił. Chociaż w głębi duszy wiem, że jest jej trudno tak po prostu mu zaufać, skoro on sam sobie nie potrafi uwierzyć. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że taka intryga jak ta zorganizowana przez Robbena i Muellera niejednokrotnie niszczy ludziom całe życie. Dobrze, że Goetze ma takiego przyjaciela jak Reus, który wspiera go w tych trudnych chwilach. No nie ukrywajmy, że to są chwile, w których wszyscy się od bruneta odwrócili. Jest posądzony o gwałt, czyli o nie byle co. Ale jak wsadzisz go za kratki to chyba całkowicie się załamię. A więc błagam cię nie rób mi tego...
    W gruncie rzeczy bardzo podoba mi się twój pomysł na tego bloga i ogólnie sposób w jaki komplikujesz całą tą historię. Kiedy napisałaś, że sielanka niedługo się skończy, od razu pomyślałam o kolejnej nudnej zdradzie albo o bezsensownej kochance na boku; jak jest we większości z blogów, które czytam lub kiedyś czytałam. Tutaj wszystko dzieje się jednak całkiem inaczej i to mi najbardziej odpowiada. Myślę właśnie, że za to kocham tego bloga, za twoją kreatywność.
    Musisz mi wybaczyć, że dopiero teraz piszę komentarz, ale byłam strasznie zajęta przez ostatnie dni i dopiero dzisiaj po powrocie do domu znalazłam chwilę wytchnienia. A więc dodawaj mi tutaj nexta, bo umieram z ciekawości. <3
    A co do życzeń to dziękuję i nawzajem ;***

    OdpowiedzUsuń
  10. Wpadłam tu przypadkiem, ale na pewno zostanę na dłużej. Świetny blog! Wpadnij do mnie:
    http://mrocznastronadortmundu.blogspot.com/
    Całuski,
    A.

    OdpowiedzUsuń