niedziela, 1 marca 2015

ROZDZIAŁ 25-,, Wyglądam jak Król Julian?"

Grudzień rozpieszcza wszystkich nadzwyczaj słoneczną pogodą. Doskonałą na długie spacery pod ciepłym ramieniem ukochanej osoby. Jednak niekażdemu jest dane korzystać z tych przywilejów. Sophie biegała po domu z odkurzaczem, chcąc posprzątać w mieszkaniu. Odkładała to już długo i wreszcie znalazła wolną chwilę. Właśnie walczyła z pokojem dziennym, zgrabnie przemykając między meblami. Tymczasem Mario siedział na kanapie z wyciągniętymi nogami na stoliku. Uważnie obserwował najmniejszy ruch blondynki, jakby było to najciekawsze zajęcie na świecie.
- Może jeszcze piwko podać?- zapytała z wyrzutem. Brunet leniuchował w najlepsze, gdy ona ogarynała bałagan, który wspólnie stworzyli.
- Od piwa brzuszek rośnie.- odsłonił koszulkę, pokazując idealnie wyrzeźbioną klatkę piersiową i brzuch- Ja wytarłem kurze.- podniósł recę ku górze w geście obronnym. Zielonooka pokręciła głową z niedowierzenia, po czym powróciła do wcześniejszej czynności.
,,I nie zastanawiaj się,
chcę, żebyś zaskakiwał mnie."

Niespodziewanie odkurzacz przestał hałasować, co oznaczało, że został wyłączony. Blondynka ujrzała sprawcę całego zajścia. Kto mógł jej przeszkadzać? Oczywiście, że Goetze.
- Nudzisz się?- zapytała, opierając się o rurę od odkurzacza.
- Trochę.- westchnął, po czym znalazł się przy pannie Weidenfeller- Strasznie mnie kusisz w tej kitce.- powiedział, przygryzając jej płatek ucha.
- Co ty nie powiesz?- uniosła brwi, wbijając się w jego usta. Potrafił w ułamku sekundy sprawić, że zapominała o całym świecie i pragnęła tylko jego. Jakie porządki? Para zaczęła obdarowywać się coraz zachłanniejszymi pocałunkami. Ich oddechy przyśpieszyły. Osiemnastolatka popchnęła Niemca na kanapę i zaraz znalazła się na nim. Jednak nie trawało to długo, ponieważ brunet szybko znalazł się nad dziewczyną. Zielonooka pomogła mu pozbyć się T-shirtu, by móc napawać się widokiem jego ciała. W tej chwili telefon sportowca zaczął dzwonić, lecz młoda para zignorowała go. Mario pozbył się już koszulki swojej ukochanej. Ich języki wciąż prowadziły dziki taniec, a serca zaczęły bić jednym rytmem. Komórka dała o sobie znać po raz drugi i trzeci.
- Odbierz.- powiedziała blondynka łapiąc oddech i opierając czoło o klatkę piersiową chłopaka. Ten nie zwrócił uwagi na jej słowa, nie miał ochoty przerywać.- Może to coś ważnego.- ujęła jego twarz w dłonie, rozpływając się pod wpływem jego brązowych teńczówek. Zawsze gdy w nie patrzyła, czuła się jak księżniczka. Tonęła w oczach mężczyzny, za którym poszłaby w ogień, dla którego byłaby w stanie zrobić wszystko. Brunet posłuchał swojej kobiety i z wielkim bólem serca ruszył do szafki, na której leżał telefon. Tęsknym wzrokiem patrzył na Sophie, a ta nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Piłkarz miał minę jak dziecko, któremu zabrano ulubioną zabawkę.
- Halo?- odebrał telefon z lekko zachrypniętym głosem.
- Co tak długo, zapomniałeś już o swoim najlepszym przyjacielu?- zapytał Marco, szczerzący się jak głupi do sera.
- Reus?!- zawyła zła klubowa dziewiętnastka.
- A ciebie co ugryzło?- zdziwił się farbowany blondyn- Przerwałem w czymś?- zapadła cisza- Stary, przepraszam. Nie domyśliłem się, że skoro nie odbierasz to znaczy, że szalejesz z panną Weidenfeller.- zakrył dłonią twarz, zawstydzony swoją głupotą.
- Po co zakłócasz mój spokój?- młodszy usiadł na fotelu, a blondynka rzuciła w niego koszulką.
- Chciałem zapytać, czy macie jakieś plany w przyszłym tygodniu.- wyjaśnił.
- Nie chcesz przeszkadzać?- sarknął Goetze, lustrując wzrokiem zielonooką, która doprowadzała się do porządku.
- Długo będziesz się boczył? Odbijesz sobie innym razem.- powiedział, przeczesując palcami grzywkę.
- Nie. Nie mamy chwilowo nic zaplanowane. Czemu pytasz?- zainteresował się brązowooki.
- Chciałem wpaść do was. Po świętach lecę do Dubaju, więc pomyślałem, że fajnie by było spotkać się jeszcze przed Bożym Narodzeniem.- rzekł.
- Może jakiś melanżyk?- rozpromienił się młodszy.
- Więc czuję się zaproszony.- roześmiał się gracz Borussii.
- To wbijaj, a teraz żegnam.- oświadczył chłopak.
- Oj młody, młody...- pokręcił głową rozbawiony Niemiec, kończąc konwersację.
- Blondyna do nas wpadnie. A co ty robisz?- zdziwił się brunet, widząc swoją ukochaną ponownie przy odkurzaczu.
- To świetnie. Dawno go u nas nie było.- zauważyła- Kiedyś trzeba posprzątać.- wzruszyła ramionami- Ale wiesz... Wpadłam na genialny pomysł!
- Do kończymy, to co zaczęliśmy?- wyszczerzył się gracz Bayernu.
- Może wieczorem...- przesłała mu buziaka w powietrzu- Ty dokończysz odkurzanie, a ja sobię poleżę.- uśmiechnęła się promiennie.
- Czego się nie robi z miłości?- westchnął, zabierając się za porządki.
- Też cię kocham.- pomachała mu już z kanapy, rozkładając się niczym królowa.


*****
To niepierwszy raz kiedy tego wieczoru popłakała się ze śmiechu, a policzki bolały ją od ciągłego uśmiechania się. Chwyciła po kieliszek z czerwonym winem, uważając na świeżo pomalowane paznokcie. Turkusowy lakier nie zdążył jeszcze wyschnąć, a szkoda aby takie dzieło sztuki się zniszczyło. Sophie bardzo się starała. Ogólnie dzisiejszy wieczór miał wyglądać trochę inaczej. Zaprosiła do siebie Sue koleżankę z pracy. Planowały spędzić wspólnie czas na babskich sprawach tj. malowanie paznokci, maseczki, ploteczki i inne. Panna Weidenfeller miała wolną chatę, ponieważ jej partner wybrał się do pubu ze znajomymi z klubu. Blondynka cieszyła się, że znaleźli wspólny język i Mario nie czuje się już jak piąte koło u wozu. Zielonooka nie jest typem samotnika. Lubi towarzystwo innych ludzi i nie chciała spędzić wieczora samotnie. Nie mogła liczyć na swoją przyjaciółkę Olivię, która miała swoje obowiązki, których nie da się rzucić od tak, aby przyjechać do Monachium na domowe spa. Sophie zdążyła wszystko przygotować włącznie z przekąskami i winem, kiedy Sue poinformowała ją, że nie przybędzie. Niespodziewanie jej córeczka się rozchorowała, a kobieta nie miała serca podrzucać dziecka swojej matce. Sophie nie gniewała się na koleżankę. Po chwili namysłu zadzwoniła do Marcela, który szybko przyjął jej propozycję, aby odwiedzić przyjaciółkę. Cóż... Planowała babski wieczór, ale sprawy się pokomplikowały i towarzystwa dotrzymał jej brunet.
- Marcelooo, twoje zdrowie.- oświadczyła blondynka, prostując nogi na kanapie. Jej stopy dosięgły kolan siatkarza i na nich spoczęły.
- Nawet o tym nie myśl.- zaśmiał się, popijając piwo prosto z puszki- Nie jestem Mortem, żeby ci stopy masować.
- Nic nie powiedziałam głupolu.- uderzyła go w ramię- Wyglądam jak Król Julian?- Marcel podrapał się po brodzie, udawając, że ciężko nad czymś myśli.
- Z tego profilu... Może trochę...- droczył się.
- Igrasz z ogniem.- ostrzegła przyjaciela.
- Kobieta jest bezbronna, gdy ma pomalowane paznokcie.- wytknął w jej stronę język.
- Nie wierzę, że ciebię lubię.- westchnęła, kręcąc głową.
- Młoda, ty mnie jak brata kochasz.- posłał w jej kierunku buziaka. Od czasu do czasu udawało się mu powiedzieć coś mądrego i właśnie przed chwilą miał taki prześwit. Sophie traktowała go jak członka rodziny. Wiele by dla niego zrobiła. Cały wieczór minął im w świetnym nastroju. Mimo, że droczyli się ze sobą, a czasem nawet wyzywali, ale to do nich podobne. Nikt nie obraził się na dłużej niż dwie minuty. Jeszcze przed północą Marcel poszedł do domu, ponieważ musiał nazajutrz wstać w miarę wcześnie. Zielonooka nie spodziewała się szybkiego powrotu Goetze. Posprzątała po dzisiejszym spotkaniu, wzięła długą kąpiel. Kiedy kładła się do łóżka, zegar wskazywał godzinę pierwszą w nocy. Dziewczyna szybko poddała się wpływom Morfeusza.
****
- Proszę pana tak nie może być! Dlaczego osły są dyskryminowane przez inne koniowate zwierzęta?- burzył się pijany Niemiec. Kierowca taksówki powstrzymywał się od śmiechu, potakując od czasu, do czasu. Ten człowiek mógłby napisać książke, w której opisałby, co ciekawego mówią ludzie po pijaku. Komedia rozeszłaby się w sklepach jak świeże bułeczki światowy bestseller na sto procent.- On wcale nie jest głupi. Dlaczego nie mówi się głupi jak koń? Albo zebra?- Mario plątał się już język. Oparł głowę o zimną szybę, powoli zasypiając. Miły pan taksówkarz dojechał do celu. Zaparkował przed apartamentowcem.
- Halo! Nie śpimy! Wysiadamy, jesteśmy na miejscu.- zakomunikował, odwracając się do sportowca.
- Tak, tak...- ziewnął, rozbudzając się lekko- Ale zebra to koń, tak? A może koń to zebra? Moje życie straciło sens!- zakrył dłonią usta. Kierowca zauważył, że chłopaka nie jest w stanie sam wysiąść z samochodu, więc mu pomógł.
- Więc pod którym pan numerem mieszka?- zapytał podtrzymując pod ramię mężczyznę.
- Ja nie daję swojego numeru obcym.- pokręcił głową z dezaprobatą- Potem pan będzie do mnie wydzwaniał...- taksówkarz próbował wyciągnąć od Goetze odpowiednie informację, lecz nie szło się z nim dogadać. Piłkarz nie mógł zbyt długo utrzymać się na nogach, więc przysiadł na kamiennej donicy.
- Jest już czwarta nad ranem, a ja nie mam całego dnia, żeby tu sterczeć.- westchnął zmartwiony staruszek- Mieszkasz z kimś? Może zadzwonimy do tej osoby i ona nam pomoże.- myślał głośno.
- Pan oszalał? Sophie śpi już dawno. Jak ją obudzę, to będzie wściekła.- przysypiał na siedząco- Ale jest piękna jak się złości.- uśmiechnął się. Kierowca nie czekając dłużej chwycił za telefon Mario i wybrał numer do Sophie. Po kilku sygnałach usłyszał zaspany głos.
- Gdzie ty jesteś?- jęknęła panna Weidenfeller.
- Dobry wieczór... A może już dzień dobry, nieważne. Jestem taksówkarzem. Stoję razem z panem Goetze pod apartamentowcem, kazano mi go tu przywieźć. Biedak nie pamięta numeru mieszkania i nie jest w stanie sam do niego dotrzeć.- wyjaśnił sytuację doświadczony już człowiek.
- Zaraz będę na dole.- powiedziała krótko, po czym się rozłączyła. Blondynka szybko założyła pierwsze z brzegu dżinsy. Na T-shirt w którym spała, narzuciła kurtkę i kozaki bo to jednak grudzień. Kierowca ujrzał młodą kobietę, zmierzającą ku niemu.- Dzień dobry panu. Mario już zapłacił?- zapytała, lustrując wzrokiem zwłoki Niemca.
- Tak, zapłacono mi już na początku.- zapewnił- Będę się już zbierał. Dobrej nocy.- pożegnął się i odjechał.
- Coś ty z sobą zrobił...- niedowierzała. Chłopak zaszalał, a jutro będzie cierpiał. Nie zamierzała mu z tego powodu robić kazań, ani się gniewać. Kac będzie odpowiednią karą, a ona nie chce wyjść na starą zrzędę.
- A ty nie śpisz?- zdziwił się piłkarz, dopiero zauważając swoją ukochaną.
- No niestety nie. Idziemy do środka, bo zimno.- pomogła mu wstać, kierując się do apartamentu.
- Kupmy sobie osiołka.- zproponował, uważnie stawiając każdy krok, aby nie spotkać się z podłogą. Blondynka wybuchnęła śmiechem.- Nie śmiej się z niego. To normalne zwierzę, które potrzebuje trochę ciepła! A wy wszyscy jesteście tacy sami. Wyśmiewacie się z niego!- był bliski płaczu. Co alkohol robi z człowiekiem?
- Kochanie nie wyśmiewam się ze zwierzaka.- osiemnastolatka chciała załagodzić całą sytuację- My nie mamy gdzie trzymać takiego osła. On potrzebuje wybiegu na dworzu.- zauważyła.
- Masz rację. Ale ja chcę osła.- trzymał się swego.
- Pogadamy o tym jutro.- obiecała.
- Dlaczego musimy jechać windą?- zapytał, podpierając się jej ściany.
- Bo tak jest szybciej.- odpowiedziała wciąż rozbawiona.
- Aha.- wyczerpał temat- A kochasz mnie?- zadał kolejne pytanie.
- Oczywiście.- uśmiechnęła się, wyprowadzając chłopaka z windy.
- A osły też kochasz?- weszli do mieszkania. Blondynka pokierowała piłkarza prosto do ich wspólnej sypialni.
- Niebardziej niż ciebie. Połóż się i śpij.- oznajmiła, zdejmując z bruneta spodnie i koszulę by było mu wygodniej.
- I tak kupię osła.- po wypowiedzi tych słów zasnął, przytulając się do poduszki. Blondynka zajęła miejsce obok mężczyzny, jednak trzymała dystans. Nie pachniał najładniej...


****
- Dużo głupot wczoraj gadałem?- zapytał już trzeźwy Mario. Razem z Sophie spędzał popołudnie przed telewizorem, lecząc kaca.
- W sumie to było dziś. I tak, dużo.- na samo wspomnienie, blondynka wybuchnęła śmiechem.
- Nic nie pamiętam.- stwierdził, biorąc kolejny łyk wody mineralnej. Oglądali jakiś kryminał, fim bardzo wciągnął młodą Niemkę.
- I on teraz tak umrze?- pomyślała głośno, przeżywając jedną z akcji.
- Nie, przecież ma kamizelkę kuloodporną.- zdradził Goetze.
- Oj zamknij się.- jęknęła zła- Ktoś ci kazał mówić, co się wydarzy?
- Pytałaś czy...- zaczął.
- Ale nie miałeś odpowiadać. Mówiłam sama do siebie.- prychnęła, wpatrując się w ekran telewizora. Brunet powstrzymał się od komentarza, ponieważ nie chciał bardziej denerwować swojej dziewczyny. Kiedy Mario opróżnił półtoralitrową butelkę , a film dobiegł końca, para usłyszała dzwonek do drzwi.- Zapraszałeś kogoś?- zapytała panna Weidenfeller.
- Nie, a ty?- zaciekawił się. Szczerze nie miał ochoty na żadne odwiedziny. Chciał przeleżeć cały wieczór na kanapie z Sophie u boku.
- Nie. Otworze.- oznajmiła kierując się do wejścia. Przed drzwiami stało dwóch funkcjonariuszy policji.
- Dzień dobry. Pan Mario Goetze jest w domu?- zapytał wyższy z czapką na głowie.
- Tak, a coś się stało?- zaniepokoiła się.
- Możemy wejść?- pytanie zadał drugi mężczyzna z kilkudniowym zarostem. Zielonooka uchyliła drzwi wpuszczając władzę do środka. Sportowiec zauważył przybyszy i zawitał do przedpokoju.- Pan Mario Goetze?- pytanie zadał chyba tylko dla formalności.
- Tak, o co chodzi?- dopytywał brązowooki, obejmując ramieniem ukochaną.
- Musi pan jechać z nami na komisariat.- oświadczył jeden z komisarzy.
- Ale po co?- zdziwił się.
- Został pan oskarżony o gwałt.- dla Sophie słowa odbiły się echem po pokoju.
- To jakiś żart?- zapytał Goetze zbity z tropu.
- Nie żartujemy z prawa.- odparł oschle policjant w czapce- Reszty dowie się pan na miejscu.
- Mogę się chociaż przebrać?- brunet miał na sobie szorty nieodpowiednie na grudniową pogodę.
- Ma pan dwie minuty.- rzekł ten niższy. Sportowiec przeszedł do sypialni, szybko wymieniając odzież. Był zmieszany. Nie wiedział, o co tym ludziom chodzi. Jaki gwałt? On nie byłby do czegoś takiego zdolny...
- Mario, co się dzieje?- zapytał przestraszona blondynka.
- Skarbie, nie mam zielonego pojęcia.- położył swoje dłonie na jej ramionach- Zadzwoń do mojego prawnika. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Uśmiechnij się.- powiedział pewny siebie, lecz w środku bał się tak jak ona. Nie zrobiłby czegoś takiego za żadne pieniądze. Jednak wczorajszy wieczór jest jak wycięty z jego pamięci. Skoro nie był wstanie sam trafić do domu, jakich głupot narobił prędzej? Bił się z własnymi myślami, ale nie chciał tego po sobie okazać. Miał wielką nadzieję, że to jakaś pomyłka. Jednak czarne chmury zebrały się nad sportowcem. Najbliższe tygodnie będą dla tej pary koszmarem. Ich wspólne plany na przyszłość stoją pod znakiem zapytania. Zawistni ludzie pragnęli zabawić się losem piłkarza. Jak można być tak podłym, aby wymyślić taki chory plan i wprowadzić go w życie? Wystarczy, że przewrócą pierwszy klocek, a reszta obali się sama jak w Domino. Ciekawe czy potem będzie można je podnieść i ponownie ustawić...

****
I mamy przełom w całym opowiadaniu! Teraz będzie się działo, koniec nudnej sielanki :D Co myślicie o tym rozdziale? Czekam na wasze opinie, wierzę, że zmotywujecie mnie do dalszego tworzenia. Chwilowo mam bardzo dużo czasu wolnego (czytaj: złamana noga). Pozdrawiam gorąco wszystkich, którzy komentują :*


10 komentarzy:

  1. Marco,oj ty nieładnie tak przeszkadzać;)Mario!Boję się.Co teraz będzie?;0 Jaki gwałt?Co alkohol robi z człowiekiem!To nie może tak być.;0Rozdział świetny.Z niecierpliwością czekam na następny.Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział mi się podoba. Szkoda mi ich trochę. Mam nadzieję, że sobie z tym poradzą. Pozdrawiam Monia✌

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przyznać, że nieźle mnie zaskoczyłaś. Nie spodziewałam się tego, chociaż po tym co napisałaś pod ostatnim rozdziałem mój mózg pracował na pełnych obrotach zastanawiając się nad dalszym scenariuszem tego opowiadania. I nawet przez myśl mi nie przeszło coś takiego. Mam nadzieję, że to po prostu zwykła pomyłka, ale czytając końcową część rozdziału myślę, że to może być ukartowane, przynajmniej wszystko na to wskazuje. Teraz muszą przejść przez to razem. Będzie to niezwykle trudne, ale miłość potrafi zdziałać wiele, a klocki domina prędzej czy później znajdą się na swoim właściwym miejscu. Pytanie tylko, które z nich jest tym właściwym.
    Mario po pijaku opowiadający taksówkarzowi o dyskryminacji osłów. To mnie po prostu rozwaliło. Mimo iż rozdział przeczytałam już wczoraj zaraz po dodaniu nadal się szczerzę jak głupia do kompa. To wszystko tylko i wyłącznie twoja zasługa, ale z tą końcówką mogłaś sobie oszczędzić. Nie no jest genialna, tak jak cały ten blog. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży, chociaż nie ukrywam, że bardzo lubię takie afery.
    Niech zgadnę złamałaś nogę na nartach. Ja nigdy nie jeździłam i myślę, że teraz nie miałabym już takiej odwagi. Nigdy też nie miałam nic złamanego, więc nie wiem jak to jest. Ale mimo wszystko bardzo ci współczuję, lecz z drugiej strony zazdroszczę. Tylko odrobinę...
    Wiem, że mój komentarz jest dosyć nieskładny, ale tak to już ze mną bywa, że nie potrafię wyrazić swoich myśli słowami, więc...
    Zapraszam do siebie na:
    nie-lekajcie-sie.blogspot.com
    Liczę, że blog ci się spodoba chociaż odrobinę.
    Kochana kuruj tę nogę i dodawaj szybko nexta, bo umieram z ciekawości, co będzie dalej...
    Weny ;****

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju Mario oskarżony o gwałt? Mam nadzieje, że to tylko pomyłka, głupi żart, on przecież nigdy by czegoś takiego nie zrobił. :/
    Mam nadzieje, że wszystko się wyjaśni. ;)
    A ta scena z pijanym Götze i taksówkarzem chyba każdego doprowadza do śmiechu. :D Takie kochane dyskryminowane osły, przecież one wcale nie są głupie. xD
    No i ten na początku Mario królewicz, ona sprząta, a ten leży. :)
    I potem rozmowa z Marco przez telefon też genialna. *-*
    W ogóle dziewczyno piszesz cudownie. Więc szybko dawaj nam nexta. ;*
    życzę weny i proszę niech nasz brunet będzie niewinny.
    W wolnej chwili zapraszam do mnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam to opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Spóźniona ale jestem <3
    Rozdział cudowny :*
    No takiego obrotu sprawy to się nie spodziewałam ...
    Mario w życiu by czegoś takiego nie zrobił .
    Ludzie są podli...
    Czekam nn :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeżeli interesuje Cię tematyka piłki nożnej i fanfiction z Marco Reusem w roli głownej, to zapraszam na prolog mojego nowego opowiadania :)
    http://brak-slow.blogspot.com/2015/03/prolog.html
    PS. Przepraszam za spam! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. O cholera..
    No tego to ja się nie spodziewałam!
    Zaskoczyłaś mnie totalnie! xD
    Jak to GWAŁT?!
    O ludzie..
    Cudny rozdział ♥
    Czekam na nexta, mnie wiesz gdzie szukać ;)
    Buziaki ♥ :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Mario nikogo nie zgwałcił prawda? :o
    Czekam na nexta ❤

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiem krótko
    nienawidzę Cię

    OdpowiedzUsuń