piątek, 13 marca 2015

ROZDZIAŁ 26-,, Leczcie się idioci!"

Po długim przesłuchaniu wreszcie mógł wrócić do domu. Na dworze zdążyło się już ściemnić, a termometr wciąż wskazywał minus pięś stopni Celsjusza. Zarzucił na głowę kaptur i ruszył przed siebie. Było mu wstyd za to, co zrobił przed chwilą. Wybrał numer do twórcy całego zamieszania.
- Obaj jesteście popieprzeni!- krzyknął zdenerwowany.
- Witaj przyjacielu!- zaśmiał się, zaciągając dymem z cygara.
- Zniszczycie mu życie! Na co wam to?!- nie rozumiał, jaki sens ma wsadzenie Goetze za kratki.
- Oh, czyli jesteś już po przesłuchaniu. I co ciekawego powiedziałeś panom policjantom?- dopytywał, gładząc dłonią swoją łysinę.
- To co kazaliście.- splunął, niedowierzając, że dał się wmanipulować w cały przekręt.
- Zuch chłopak. Pamiętaj, że siedzisz w tym gównie po uszy.- uświadomił młodszego kolegę z drużyny- A jeśli będziesz się stawiał, próbował nas wydać... Pamiętaj, że możemy wymyślić historyjkę, która ciebie też pogrąży.- wyszczerzył się.
- Powinni was izolować od społeczeństwa! Nie nawidzę was! Muller i ty będziecie smażyć się w piekle.- ciagle mówił podwyższonym głosem.
- Taki z ciebie chojrak? No popatrz, ale wyśpiewałeś wszystko tak, jak ci kazaliśmy... Jesteś taki sam jak my. Przykro mi Alaba.- wybuchnął gromki śmiechem. To on tu triumfował.
- A myślałem, że nikt nie dorasta tobie do pięt.- kopnął zmarzniętą bryłę śniegu, która leżała na jego drodze- Ty Robben ten najlepszy, najcudowniejszy.- prychnął z pogardą- Bałeś się, że Mario może cie przyćmić?
- On? Nie żartuj sobie.- rzekł, udając znudzonego- To tak dla rozrywki.
- Mam nadzieję, że spotka cię coś równie okrutnego. Jesteś potworem. Wstyd mi, że zadałem się z tobą. No i Muller... Nawet nie jest mi was szkoda. Leczcie się idioci!- przystanął na chwilę.
- Widzimy się jutro na treningu. Szkoda, że nasz kolega nie pojawi się tam w najbliższym czasie...- zakończył konwersację dumny z samego siebie. David czuł się zerem. Musi kryć tych popaprańców udawać, że czegoś nie widział. Nie miał nic do Mario. Fajny chłopak nawet zaczął się z nim dogadywać. Nie umiałby pójść teraz do aresztu i patrząc mu prosto w oczy, powiedzieć że wszystko będzie dobrze. Austryjak dobrze wie, że tak się nie stanie. Brukowce szybko wywęszą sensację. Może sam Arjen czy Thomas poinformują ich anonimowo. Jest cholernie wściekły na siebie, na ,,kolegów". Dał się podejść jak małe dziecko. Zawiódł na całej lini. Nie może tego naprawić, bo boi się o własny tyłek. Żal mu Goetze, ale sam jest tchórzem. Thomas i Arjen bez większego problemu zniszczą mu karierę, a tego by nie chciał...

*****
Od aresztowania Goetze minęła prawie doba. Sophie zadzwoniła do jego prawnika. Pan Alex Marey był mężczyzną w podeszłym wieku. Stary wyjadacz wśród najlepszych adwokatów w kraju. Postanowił zająć się sprawą młodego Niemca i od razu zaczął działać. Panna Weidenfeller również musiała złożyć zeznania. Opowiedziała na nich całą prawdę, głównie wypytywano ją o powrót Mario z imprezy. Zaraz potem miała umówione widzenie u chłopaka. Dzięki swoim wpływom udało mu się tak szybko ,,wynegocjować" pierwsze widzenie. Blondynka weszła do wskazanego przez policjanta pomieszczenia. W pokoju znajdował się tylko duży stół i dwa krzesła, a na jednym z nich czekał sportowiec. Funkcjonariusz został przed mosiężnymi drzwiami, dzięki czemu para miała trochę prywatności. To pewnie też kwestia łapówki. Gdy brunet ujrzał swoją wybrankę, podniósł się i podbiegł do niej.
- Strasznie się cieszę, że przyszłaś.- mocno ją przytulił, po czym pocałował, lecz trwało to dość krótko. Zielonooka odsunęła się od mężczyzny, spuszczając głowę.
- Przyniosłam ci najpotrzebniejsze rzeczy.- wręczyła mu sportową torbę z ubraniami i kosmetykami.
- Dziękuję.- uśmiechnął się blado. Usiedli przy stole na przeciw siebie, trzymając się za dłonie.
- Wiesz już kiedy cię wypuszczą?- zapytała. Nie prezentowała się najlepiej. Widać było, że zarwała nockę. Biła się z myślami, aż rozbolała ją głowa.
- Nie.- westchnął- Zbierają do kupy wszystkie zeznania twoje, chłopaków...
- I tej dziewczyny.- wtrąciła, biorąc większy oddech. W pomieszczeniu zapadła cisza. Blondynka była bliska płaczu. Podjęła trudną decyzję. Nie wiedziała, jak ma mu to powiedzieć.- Mario... Zrobiłeś to?- głos jej zadrżał.
- Nigdy w życiu nie zrobiłbym czegoś tak okrutnego...Ale wtedy byłem pijany i ja na prawdę nie wiem. Nic nie pamiętam. Mam pustkę w głowie.- odpowiedział.
- No właśnie. Sam nie masz pewności.- stwierdziła- Zrozum, że ta sytuacja dla mnie też jest trudna. Kocham cię bardzo ale... Ciągle mam przed oczami obraz, kiedy ty i ona... To obrzydliwe.- potrząsnęła głową.
- Tak mi przykro, że przeze mnie też cierpisz...- pokręcił głową- Gdybym tyle nie wypił...
- Brzydzę się tym wszystkim i...- czuła, jak jej serce rozpada się na kawałki- Nie mogę tak dłużej.- wyrwała ręce z jego uścisku.
- Nie wymagam od ciebie, żebyś ślepo wierzyła w moją niewinność.- rzekł cicho, patrząc na dziewczynę. Widział, że chce mu coś przekazać.
- Zakończmy to. Jeszcze dziś się wyprowadzę, tak będzie lepiej dla nas.- wreszcie wyrzuciła z siebie te słowa. Nie chciała tego robić, ale nie mogła inaczej. Jak miała mu ufać, skoro on sam sobie nie ufał?
- Co? Kochanie nie żartuj.- uśmiechnął się krzywo, ale jej mina mówiła, że jest w tym momencie poważna- Ale.. Przecież... Ja... Kocham cię jak wariat. Jesteś moją drugą połówką, nie możesz odejść, proszę...- chciał chwycić za jej dłoń, lecz ta szybko schowała je pod stołem. Wzrok wbiła w blat, unikając spojrzenia mężczyzny, z którym jeszcze wczoraj planowała wspólną przyszłość.
- Sophie spójrz na mnie proszę.- nie zareagowała. Wstała z krzesła i powiedziała:
- Nie utrudniajmy tego. Pójdę już. Klucze oddam Alexowi.- rzekła, starając się nie uronić łez. Brunet szybko znalazł się przy niej i namiętnie pocałował. Obydwoje zatracili się w pocałunku. Blondynka odbierała go jako ostatni. Ostatni raz czuła jego wargi na swoich, jego dotyk, jego przyśpieszony oddech... Ostatni raz znalazła się tak blisko...
- Jesteś kobietą mojego życia. Nie rób mi tego. Ja nie potrafię bez ciebie normalnie funkcjonować. Nie wyobrażam sobie, że nagle miałabyś zniknąć z mojego życia. Mogę zaoferować ci tylko swoją miłość. Proszę zostań. Wiem, że mnie kochasz...- wyszeptał. Miał wrażenie, że coś bardzo ważnego właśnie wymyka mu się z rąk. Zielonooka nie wytrzymała, strumienie łez zaczęły płynąć po jej policzkach. Całą noc nad tym myślała. Wiedziała, że będzie cholernie trudno. Wierzyła w każde jego słowo. Ale czy mogłaby nadal z nim być? Jak to możliwe, aby nie pamiętać, czy zrobiło się coś tak okrutnego, czy nie? Ten gwałt nie dawał jej spokoju. Trzeba to zakończyć jak najszybciej. Mówią, że prawdziwa miłość przetrwa wszystko. Ona czuję się za słaba psychicznie. Sama będzie miała ogromne wyrzuty sumienia, że to zrobiła.
- Nie rób tak nigdy więcej.- tylko tyle udało jej się powiedzieć. Ostatni raz spojrzała w oczy bruneta, czego szybko pożałowała. Ujrzała w nich ogromy ból i małą iskierkę nadziei. Szybko wybiegła z pokoju odwiedzin, kierując się do wyjścia. Rozpłakała się jak małe dziecko. Nie zatrzymywała już łez. Ludzie patrzyli na nią jak na wariatkę. Sophie wiedziała, że jej życie nigdy nie będzie już takie samo. Przecież nie zapomni o nim, nie chce zapomnieć. Chce tylko, żeby nie bolało tak mocno...

****
Wszystkie niemieckie gazety piszą o domniemanym gwałcie. Sophie od dwóch dni siedzi w swojej kawalerce. Dostała ją dawno temu od dziadka i babci, ale nie miała jeszcze okazji z niej korzystać. Niedawno zastanawiała się nad jej wynajęciem jednak nie zdążyła znaleźć lokatorów i może to dobrze... Teraz ma gdzie się podziać. Ani razu nie opuściła starej kamienicy. Dzisiaj odwiedził ją Marcel.
- Wyglądasz okropnie.- powiedział, widząc skuloną dziewczynę na kanapie.
- Dzięki.- odpowiedziała. Siatkarz szybko wyczuł, że jest źle. Blondynka na pewno odgryzłaby się na taki komentarz. Obiecał sobie, że odwiedzi Goetze, kiedy wyjdzie z aresztu i pogada z nim ,,po męsku". To przez niego jego przyjaciółka cierpi.
- Nie jest wart, ani jednej twojej łzy.- powiedział, siadając obok niej.
- Możemy nie poruszać tego tematu?- chrypnęła. Na policzkach widniały ślady po łzach.
- Jak wolisz. Jadłaś coś? Martwię się o ciebię.- wyznał, badając osiemnastolatkę wzrokiem.
- Nie jestem głodna. Daj mi spokój.- poprosiła, kładąc się na boku.
- Ugotuję coś. Nie możesz tak funkcjonować.- pokręcił głową- Jajecznica czy naleśniki?- nie uzyskał odpowiedzi- Nie będziesz się do mnie odzywać?
- Nie rozumiesz, że nie jestem głodna? Nie mam ochoty na pieprzone naleśniki, ani jajecznicę.- warknęła nakrywając się kocem- Marcel idź sobie. Ja nie potrzebuję niczyjej litości, ani pomocy.
- Zrobię jajecznicę i udam, że nie słyszałem.- obrócił się na pięcie stojąc już przy blacie kuchennym. Zielonooka właśnie taką taktykę przyjęła- zrazić wszystkich do siebie. Nie wyobrażała sobie odpowiadać na pytania ze strony ojca czy dziadków. Telefon leżał gdzieś w kącie, oczywiście rozładowany. Jej skrzynka odbiorcza była pełna nieprzeczytanych wiadomości i nieodebranych połączeń. Wiedziała, że i tak będzie musiała dać znak życia. Straciła sens swojego życia. Już nigdy nie będzie tą samą Sophie. Wielki bałagan panował w jej głowie, jak i dookoła niej. Wprowadziła się do nowego mieszkania, a jej rzeczy nadal leżały w walizce. Pewnie Marcel znał lepiej jej kuchnie niż osiemnastolatka. Olała swoją prace, raczej już jej nie posiada. Jak można się domyślić na wykładach również nie bywała.
- Mam nadzieję, że będzie ci smakować.- oświadczył brunet, siadając obok dziewczyny. Wręczył jej talerz i sztućce. Kawalerka była typowo studencka, więc brakowało w niej między innymi stołu. Z drugiej strony zająłby on zbyt dużo miejsca w i tak małym mieszkanku.
- Nie jest złe.- mruknęła, biorąc kolejny kęs swojej porcji. Wcześniej spychała myśl, że jest głodna na dalszy plan. Reszta posiłku przebiegła w ciszy, a gdy oba talerze świeciły pustkami, brunet zabrał głos.
- Widzę, że jest ci ciężko, ale ja nie odsunę się na bok. Przyjaciele tak nie robią. Chcę, żebyś wiedziała, że zawsze będę przy tobie.- wyjaśnił, uśmiechając się delikatnie.
- Jestem taka beznadziejna...- schowała twarz w dłonie.
- Co ty za głupoty gadasz?- przysunął się do panny Weidenfeller.
- Nie zasługuję na takiego przyjaciela.- przytuliła się do niego, roniąc kolejne łzy.
- Zasługujesz na to co najlepsze.- zapewnił- Spokojnie wszystko się ułoży.- chciał podnieść ją na duchu.
- Nic nie będzie już takie samo. A wiesz, co jest najgorsze?- zadała pytanie, przecierając załzawione oczy.
- Nie wiem...- objął ramieniem przyjaciółkę.
- Nadal go kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego.- powiedziała mocząc koszulkę bruneta. Ten pozwolił jej się wypłakać. Że też musiała zakochać się akurat w Goetze. Może inny nie skrzywdziłby blondynki... Od początku coś mu w nim nie pasowało. Czyżby posiadał intuicję? Albo jest w błędzie, jak cała reszta?

****
Nadaje się? Mi niedokońca pasuje... Dziękuję za komentarze i czekam na następne ;* Pozdrawiam gorąco :3

9 komentarzy:

  1. Smutny,ale cudowny.Płakałam*_*Nie chce,żeby żyli osobno;'( Oni tworzą piękna parę!<3Nie na widzę Robbena!Dlaczego on mu to zrobił,zazdrosny jest,ale nie można tak robić.;'(Mam nadzieję,ze wszystko się ułoży i będą razem.Z niecierpliwością czekam na następny.Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko matko! Jak to czytałam to ryczałam jak głupia,ona nie może go zostawić jak by go kochała to by go nie zostawiła! Czekam na kolejnego posta mam nadzieję, że ona go nie zostawi ... Proszę Cię nie rób tego uwielbiam tę parę!! <3 :DD
    Zapraszam do mnie http://nieryzygnujnigdyzmarzen.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kompletnie nie wiem co napisać. Chyba po raz pierwszy podczas pisania komentarzu mam taki mętlik w głowie. To, że Robben jest sprytny to wiedziałam. Ale żeby wymyślić coś tak okrutnego i to do spółki z Mullerem. No nie tego się spodziewałam, chociaż muszę przyznać, że od samego początku wierzyłam, iż Mario jest niewinny.
    Miałam łzy w oczach, kiedy czytałam, jak Goetze błaga Sophie o to, aby od niego nie odchodziła. Ona nie mogła go zostawić, nie takim momencie. Błagam cię, wyjaśnij całą tą sprawę, bo zaraz oszaleję i to dosłownie. <3 Pisz szybko następny, plooosze....
    Weny ;****

    OdpowiedzUsuń
  4. ROZDZIAŁ ROZŁOŻYŁ MNIE NA ŁOPATKI ♥
    KOCHAM!
    Nie mam pojęcia co mam nawet Ci tu kochana napisać..ehh "*
    alee.. Uwaga!
    Zostałaś nominowane do Liebster Award ♥
    Więcej informacji na ten temat na moim blogu, oto link:

    http://miloscodmienna.blogspot.com/

    Buziaki :* ♥


    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, to jest normalnie szok. *-*
    To jest piękne, ale jednocześnie przerażające.
    Dlaczego wy się tak wszystkie uczepiłyście moich Bawarczyków? Przecież oni nie są tacy źli, a co czytam,że coś na blogu jakims jest nie tak z Mario to zaraz wina Robbena. :/ I jeszcze mojego Alabę w niewiadomo w co wciągają.
    Ale napisałaś to naprawdę genialnie oddaj trochę talentu.
    A przynajmniej juz wiem, że nasz Götze nie zgwałcił tej dziewczyny, chociaz tyle dobrze. :) Ale mimo wszystko weź to już odkręć bo nie wytrzymam.
    Ja też płakałam... Przy Sophie... Jak nie chciała dłużej z Mario być. :'(
    Jak tylko stamtąd wyjdzie oni muszą do siebie wrócIć.
    Z niecierpliwością czekam na nexta.
    Weeeeny kochana ;*****

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezuuuuu powala na kolana ❤
    Mam nadzieje ze Mario jak najszybciej wyjdzie z tego wiezienia i wroca do siebie :(

    OdpowiedzUsuń
  7. W realnym świecie nie lubię zbytnio Ariena jako piłkarza, ale teraz to już przesadził !
    Jak on mógł zrobić to coś takiego Mario ?! I to jeszcze do spółki z Thomas'em.
    Eh... mam nadzieję, że to wszystko się jakoś ułoży.
    Bardzo szkoda mi Mario. Jest tam sam, skrzywdzony i z poczuciem winy.
    Mam nadzieje, ze David jakoś zadziała w sprawie piłkarza.
    Rozdział jest naprawdę świetny.
    Trochę zajęło mi nadrobienia, jednak nie żałuję w najmniejszym stopniu.
    Czekam na kolejny i życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Spóźniona ale jestem :)
    Rozdział cudowny <3
    Nie jest kolorowo ale moim zdaniem Sophie nie zachowała się do końca fair, niech postawi się na miejscu Mario...
    Myślę, że gdyby to ona była w takiej sytuacji inaczej na to by patrzyła..
    Mam nadzieję, że się wszystko wyjaśni.
    Ludzie są okropni jak można zrobić takie coś ?
    Nie rozumiem...
    Czekam nn :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział, jak i blog. Niedawno go znalazłam i na pewno w wolnej chwili będę czytać ;) Mam nadzieję, że Mario wyjdzie z aresztu a Sophie przemyśli sprawę wróci do Mario i będzie wszystko ok ;D Czekam na następny rozdział. Pozdrawiam, życzę dużo weny i zapraszam do mnie na drugą część http://echte-liebe-2.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń