,,Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni. Gdy nie ma w domu dzieci, to jesteśmy niegrzeczni."- podobno tak śpiewają rodzice, kiedy ich pociechy opuszczają na jakiś czas rodzinny dom. Ale czy taka jest prawda? Może niektórzy wypłakują oczy, nie wiedząc co dokładnie dzieje się z ich dziećmi? Pozostaje się nam tylko domyślać, a kiedyś przekonamy się o tym na właśnej skórze. Wracając do naszych bohaterów. Tutaj mamy sytuację troszkę inną niż w dobrze znanej nam piosence. Dorośli korzystają z ostatnich dni urlopu, wygrzewając się na plażach. Za to nastolatka zostaje sama w domu. Nie przez przypadek, jak zdarzyło się Kevinowi, którego na pewno obejrzymy w te święta, ale z własnej woli. Właśnie, i jak to wygląda? Wkońcu dziewczyna ma osobę, która zdeklarowała się jej ,, jakby co" pomóc...
- To co robimy?- zapytał Mario, rozkładając się leniwie na kanapie, w salonie Weidenfellerów. Tak, to właśnie jego Romek poprosił o ,, rzucenie okiem" na ukochaną córkę.
- Nie wiem, ty tutaj jesteś niańką.- zaśmiała się, akcentując ostatnie słowo. Usiadła na brzuchu młodzieńca, ponieważ dla niej nie było już miejsca.
- Widzę, że ci wygodnie.- uniósł zabawnie brew. Zaczął ją łaskotać, co sprawiło, że dziewczyna zaczęła się szamotać, po czym ułożyła na jego klatce piersiowej.
- Mario, ogarnij.- wreszcie udało jej się złapać oddech. Położyła głowę na jego ciele, tak że doskonale słyszała bicie serca przyjaciela.
- Możemy sobie poprostu tak poleżeć.- uśmiechnął się, chowając głowę we włosach nastolatki. Wyczuwał jabłkowy szampon, którego musiała używać. Każdy obserwator uznałby, że wyglądają, jak zakochana w sobie para.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł...- rzekła dziewczyna. Chciała się podnieść się z kanapy.
- Genialny.- zaprzeczył sportowiec, wzmacniając swój uścisk na tyle, aby zielonooka się mu nie wyrwała.- Masz jakąś lepszą propozycję?- zapytał.
- Wiesz na co mam ochotę?- westchnęła cicho.- Na czekoladowego Mikołaja. Chodź.- złapała go za ręke i pociągnęła za sobą do kuchni.- Proszę bardzo.- wręczyła mu jedną figurkę w kolorowym papierku.
- Dzięki, swoją drogą niezłą ma brodę ten dziadek.- zaśmiał się, podziwiając czekoladowe arcydzieło.
- A, czyli że chcesz się do niego upodobnić?- zaśmiała się, zerkając na kilkudniowy zarost piłkarza.
- Właśnie się nad tym zastanawiam.- udawał, że ciężko nad tym główkuje.
- Skąd taka zmiana?- zapytała, odpakowywując słodki upominek.
- Jeszcze się nie zdecydowałem.- zaśmiał się, na wyobrażenie siebie w takiej stylizacji.
- Ej! Co ty robisz?! Masz takiego samego.- zaprotestowała dziewczyna. Mario właśnie odgryzł głowę jej Mikołaja.- Pociągają cie chyba te brody.- wybuchnęła śmiechem, chowając za plecami reszte czekolady, która jej pozostała.
- Nie jestem gejem, tylko chciałem spróbować czy twój smakuje podobnie.- wytłumaczył, unosząc ręce w geście obronnym. Sophie wybuchnęła gromkim śmiechem.- Co cię tak bawi?
- Ubrudziłeś się czekoladą.- wyjaśniła nadal rozbawiona.
- Już?- zapytał, wcześniej przecierając dłonią usta.
- Nie umiesz nawet jeść.- pokręciła głową. Chwyciła za papierowy ręcznik i starła resztki słodyczy z polika Niemca.- No, teraz prezentujesz się przyzwoicie.
- Cóż za komplement...- uniósł brew.
- Żaden gościu z brodą tobą nie pogardzi.- rzuciła, po czym wybiegła z pomieszczenia, chcąc uciec mężczyźnie. Nie oszukujmy się, ale Mario to sportowiec, więc już w salonie udało mu się złapać dziewczynę.
- I co teraz zrobisz?- wyszczerzył się. Jego ręce blokowały jedyną drogę ewakuacji dla Sophie.
- Raczej co ty mi zrobisz. Boje się.- udawała przestraszoną, lecz zaraz wybuchnęła śmiechem. ,,Groźna" mina Niemca doprowadziła ją do tego stanu.
- Gilanie jest już przereklamowane...- stwierdził, przekrzywiając lekko głowę.
- Poskarże się tacie.- wytknęła język.
- Ty? Już to widzę.- prychnął.
- To sie zdziwisz.- wzruszyła ramionami.- Ale wiesz, jestem córeczką tatusia... Razem pracujecie, jeśli można no tak nazwać. Jest większy, silniejszy...
- Chcesz mnie zastraszyć?- zaśmiał się, zakładając jej kosmyk włosów za ucho.
- Coś w tym stylu.- przyznała, odgryzajac kawałek swojej czekoladowej figurki.
- Będę dobrym człowiekiem i odpuszczę ci ostatni raz.- oznajmił, lustrując blondynke wzrokiem.
- Oh, jaki zaszczyt mnie spotkał.- zaśmiała się. Obydwoje przerwali swoją dziecinną zabawę.
- Idziemy do mnie.- zakomenderował sportowiec, podnosząc swoje cztery litery z oparcia fotelu.
- Po co?- zapytała zdziwiona propozycją chłopaka.
- Możemy obejrzeć jakiś film. Mam sporą kolekcje płyt.- wyjaśnił, zakładając zimową kurtkę.
-O! Super!- ucieszyła się. Przeszła do korytarza, po czym założyła okrycie wierzchne.- Tylko jest jeden warunek.- zauważyła.
- Co znowu?- zaśmiał się, chcąc już opuścić mieszkanie.
- Popcorn!- wyszczerzyła się w stronę piłkarza.
- Zobaczymy co da się zrobić.- odpowiedział rozbawiony. Po krótkiej przejażdżce samochodem Goetzego, przyjaciele dotarli pod posiadłość bruneta. Spędzili dłuższy czas na przygotowywaniu popcornu w mikrofalówce. Zadanie to wcale nie okazało się być takie proste, jak zostało przedstawione na opakowaniu. Największym problemem okazał się czas trzymania ziaren kukurydzy w gorącej temperaturze. Nie chceli ich spalić, ale nie mieli również zamiaru jeść surowych. Wreszcie zasiedli przed telewizorem, na wygodnej kanapie. Między sobą ustawili sporej wielkości miskę, w której znalazł się popcorn. Jednak coś im udało się ,,ugotować". Mogli poczuć się, jak w kinie. Oglądali film, wybrany wcześniej przez Sophie, ,,Porąbani". Kiczowaty horror, który stał się komedią. Brunet znał go bardzo dobrze, mimo to, wybuchał co chwilę niepohamowanym śmiechem.
- Wiesz, to jest tak głupie, że aż śmieszne.- podsumowała film dziewczyna, kiedy na ekranie pojawiły się napisy.
- Mógłbym to oglądać codziennie.- skwitował, przeciągając się na kanapie.
- Zanieśmy to do kuchni, bo sie bałagan zrobi.- oznajmiła zielonooka, chwytając za pustą miskę. Mario zrobił to samo z szklankami po soku.- Pada deszcz.- westchnęła córka bramkarza, spoglądając przez okno w kuchni.
- Po co?- jęknął Niemiec, odkładając naczynia na blat.- Śnieg sie stopi. Błoto będzie... Ups... Mam otwarte okno dachowe w sypialni.- przypomniał sobie nagle.
- Dobra ja skoczę, zamknę.- rzuciła nastolatka, po czym ruszyła po schodach na górę.- Spokojnie, trafię.- dodała, będąc już na piętrze. Weszła do sypialni i zamknęła okno. Na szczęscie krople deszczu, nie zdążyły dostać się do pokoju. Zaraz potem zbiegła na dół. Weszła do kuchni w poszukiwaniu piłkarza, ale tam go nie zastała. Miała skierować swoje kroki do salonu, kiedy pan domu wyrósł przed nią.
- Sytuacja opanowana.- zasalutowała, jak żołnierz, czym wywołała uśmiech na twarzy sportowca. Nagle Mario zaczął zbliżać się w jej stronę, a ona nie wiedziała co się dzieję.- Co taki cichy jesteś?- zapytał rozbawiona. Brunet ujął jej twarz w dłonie, po czym pocałował namiętnie. Chciał przekazać jej w ten sposób wszystkie swoje uczucia, o których trudno mu było mówić. A ona? Stała, jak zamurowana. Nie wiedziała, jak się zachować. Odepchnąć go? Bo to co się właśnie dzieje, na pewno nie jest normalną relacją między przyjaciółmi. Tylko, że nie mogła racjonalnie myśleć. Ktoś skutecznie ją rozpraszał. Wkońcu Mario musiał nabrać powietrza, co sprawiło, że odsunął się lekko od dziewczyny. Patrzył prosto w jej oczy. Jakby chciał ujrzeć w nich duszę kobiety. Nie wiedział czego się spodziewać. Może zaraz dostanie w twarz albo Sophie wyzwie go od najgorszych. Dziewczyna przejechała opuszkiem palców po jego policzku, lecz mężczyzna zatrzymał jej dłoń tuż przy kąciku ust. Trwali w tej pozycji dłuższą chwilę. W końcu blondynka się przełamała i złożyła pocałunek na wargach bruneta. Pragnęli swojej bliskości. Chemia między nimi była widoczna gołym okiem. Zatracali się w coraz namiętniejszych pieszczotach. Ich serca biły jednym rytmem. Obydwoje czuli motyle w brzuchach, które latały we wszystkie możliwe strony, jak szalone. Para przeniosła się do sypialni, a jak wszystko się zakończyło, każdy się domyśla.
***następnego dnia***
Otworzyła jeszcze zaspane oczy. Analizowała swój sen. W sumie to koszmar, ponieważ była w nim zmuszona wstać do szkoły. Obudziła się z niego z wielką ulgą. Przed nią jeszcze kilka dni wolnego, coś pięknego. Nagle uświadomiła sobie, że nie leży w swojej sypialni, ale znała to pomieszczenie. Schroniła się w nim przed pająkiem. Lecz to było jeszcze przed świętami... Po chwili przypomniała sobie wszystkie wydarzenia, jakie miały miejsce wczorajszego wieczora. Co ona zrobiła? Jak mogła pozwolić, żeby do tego doszło? Przekręciła się delikatnie na lewą stronę. Ujrzała obok siebie śpiącego Mario. Przykryty białą kołdrą, wyglądał tak niewinnie. Uśmiechał się przez sen. W tym momencie nie miała już żadnych wątpliwości. Przespała się z przyjacielem. Czuła się, jak jakaś dziwka. Z trudem udało jej się zatrzymać napływające do oczu łzy. Wstała z łóżka, tak aby nie obudzić bruneta. Poszukała swoje wczorajsze ubrania, po czym szybko je założyła. Chyba właśnie przez swoją głupotę straciła przyjaciela. Nie mogłaby udawać, że nic się nie stało. Wybiegła z mieszkania, kierując swoje kroki do domu ojca. Tam szybko udała się pod prysznic. Myślała, że może woda pozwoli jej racjonalnie myśleć i znaleźć wyjście z zaistniałej sytuacji. Przezwyczaiła się już do codziennych wygłupów czy fochów Mario. Tęskniła, kiedy wyjeżdżał na zgrupowania. To on potrafił poprawić jej humor. Zawsze mogła na niego liczyć. Kochała go? Świetne pytanie, na które nie znała odpowiedzi. A może bała się do tego przyznać? Na pewno nie był jej obojętny. Wymknęła się z domu piłkarza a ekspresowym tempie. Nie potrafiła spojrzeć w swoje lustrzane odbicie. Wytarła ciało puchowym ręcznikiem, po czym odziała się w czyste ciuchy. Mogła to wszystko wczoraj zatrzymać, a tego nie zrobiła. Teraz przyjdzie jej zapłacić za błedy. Zeszła do salonu. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Nie mogła siedzieć bezczynnie, bo czuła, że wtedy zwariuje. Zaczęła składać wyprane pranie, które leżało na jednym z foteli. Przy okazji zrobi coś pożytecznego. W pewnym momencie usłyszała dzwonek do drzwi, a zaraz potem ktoś sam wszedł do domu. Wiedziała, kogo może się spodziewać.
- Wiesz, powinnaś się zakluczać, bo jeszcze ktoś was okradnie.- zauważył uśmiechnięty, wchodząc do pomieszczenia. Chciał przewitać się z dziewczyną, lecz ta dałamu do zrozumienia, że buziakiem w policzek musi się zadowolić. Od razu zrozumiał, że coś jest nie tak.- Dlaczego wyszłaś tak wcześnie?- zapytał, siadając naprzeciw jej.
- Tak wyszło.- wzruszyła ramionami.- Mario, musimy porozmawiać.- oznajmiła, patrząc w jego brązowe tęczówki, czego szybko pożałowałała i odwróciła wzrok.
- Właśnie widzę, że coś jest nie tak.- oznajmił, zdziwony zachwaniem blondynki. Nie wiedział, czym było spowodowane.
- To nie powinno się wydarzyć.- rzekła spokojnie. Mario szybko się domyślił, co ma na myśli zielonoka.- Planowałeś to?
- Nie, to był impuls. Tak wyszło...- zaczął się tłumaczyć, ale zielonooka zrozumiała to trochę na opak.
- A rozumiem już.- pokiwała głową.- Jestem poprostu kolejną zdobyczą i tyle.- rzuciła złożonym ręcznikiem na kupkę poukładanych już ciuchów.
- Co? Nie, to nie tak.- uniósł się z kanapy i zbliżył do blondynki.- Przecież mnie znasz.
- Właśnie nie wiem, Mario. Poznaliśmy się tylko kilka miesięcy temu.- powiedziała oschle.
- Wiesz o mnie wszystko. Tylko ty i Marco jesteście wtajemniczeni, w nie które wydarzenia.- oznajmił łagodnie, chciał złapać ją za dłoń, ale ona wyrwała ją.- Wiem, że zawaliłem. Na całej lini. To nie miało tak być.
- Żałujesz?- wtrąciła. Nie wiedziała, jaką odpowiedz chciała usłyszeć.
- Nie, nie żałuję.- zapewnił ją.- Spojrz na mnie.- uległa i powtórnie uniosła wzrok.- Ja nie umiem mówić o uczuciach. Zanim cię pocałowałem, powinienem wszystko wyznać. Sophie, kocham cię, jak wariat. Nie chce być tylko przyjacielem.- zaakcentował przedostatnie słowo. Nie wierzyła w to co, usłyszała. Z jednej strony mogła się cieszyć, że nie była dla Mario kolejną laską do zaliczenia, a z drugiej... Kochał ją. Czy to możliwe? Ona taka szara myszka, miałaby się mu podobać? Ale najważniejsze czy te motyle, które czuła wczorajszego wieczora, to była właśnie ta miłość? Nie wyobrażała sobie, że w jej życiu nagle miałoby zabraknąć Niemca.
- Ja... Ja nie wiem...- jąkała się, próbując złożyć logiczne zdanie.
- Dzień bez spotkania z tobą, to dzień stracony.- wyznał. Widział w jej oczach duże zdziwienie i zakłopotanie. Wcześniej myślał, że na pierwszy rzut oka widać, że czuje do niej coś więcej i każdy dawno go rozszyfrował.
- To napiękniejsze słowa, jakie kiedykolwiek ktoś mi powiedział.- przyznała, uśmiechając się blado.- Ale ja nie wiem, co mam powiedzieć. Po prostu...- westchnęła zła na samą siebie.
- Będe czekał.- rzekł. Chwycił za kurtkę i opuścił mieszkanie. Stała, jak słup soli, walcząc sama ze sobą. Czy aby go nie zraniła? Powinna lepiej dobierać słowa. Czy zaryzykować? A jeśli się nie uda? Straci go? Warto stawiać wszystko na jedną kartę? A gdyby spróbowała? Jasno dał jej do zrozumienia, że nie chce być tylko przyjacielem. Od tego wszystkiego zaczęła boleć ją głowa. Blondynka połknęła pastylkę na złagodzenie bólu i popiła lek wodą. Przypomniała sobie, że jeszcze nic dziś nie jadła. Nie była głodna. Jedzenie to ostatnia rzecz, na jaką miała ochotę. Chciałaby zakopać się gdzieś pod ziemią. Z daleka od ludzi i swoich myśli. I po co komu ta miłość? Same z nią problemy. Siedziała tak jeszcze chwilę, po czym ubrała ciepłe buty i kurtkę. Przytłaczały ją te cztery ściany, toteż postanowiła wyjść się dotlenić. Szła powli, nigdzie się nie śpiesząc. W sumie nie określiła sobie konkretnego celu tej wędrówki, lecz dotarła do parku. Nie tego głównego, gdzie przychodzą zakochane pary i matki z dziećmi. Wolała ten starszy i opuszczony przez ludzi. Mimo to był urokliwy. Lecz ona dziś tego nie zauważała. Ciągle bujała w obłokach, układała różne scenariusze. Brała pod uwagę wszystkie za i przeciw. Ale tak na prawdę, liczyło się jedno pytanie. Czy kocha Mario? Kto ma to wiedzieć, jak nie ona? Zaczęła płakać, a robiła to bardzo rzadko. Uświadomiła sobie bardzo ważną rzecz. Lepiej późno, niż wcale. Na dodatek powtórzyła się sytuacja z wczorajszego wieczora i nad Dortmundem zgromadziły się ciemne chmury. Momentalnie zaczęło lać. Sophie założyła kaptur, ale to nic nie pomogło. Po chwili była cała mokra, a deszcz mieszał się z jej łzami. Nie czuła zimna, nie denerwowało ją to, że ubrania kleją się do jej ciała. Nawet nie próbowała się chować pod jakimś drzewem czy daszkiem. Wiedziała dokąd zmierza i nawet pogoda jej nie zatrzyma. Popełniła błąd, który chciała jak najszybciej naprawić. Stanęła przed drzwiami budynku. Wzięła kilka wdechów, po czym zadzwoniła dzwonkiem. Nie musiała długo czekać, aż ktoś raczy się je otworzyć. W progu zawitał Mario. Tak, to do jego domu przyszła.
- Boże, jak ty wyglądasz!- przestraszył się, widzą przemokniętą dziewczyne. Szybko wpuścił ją do środka.
- Mogę na chwilę?- zapytała niepewnie.
- Żartujesz? Nie widzisz, co się dzieje za oknem?- martwił się o nią. Nie chciał, by się przeziębiła czy złapała gorsze choróbstwo.
- Przyszłam, bo chcę ci coś powiedzieć.- zaczęła, wbijając wzrok w swoje dłonie.- Przepraszam za dziś. Nie powinnam cię nawet o coś takiego podejrzewać. Głupio mi. Ale chyba już przywykłeś do tego, że ja najpierw mówię, potem myślę.
- Sophie, nie masz za co przepraszać.- wtrącił. Zbliżył się do niej i palcem wskazukącym uniósł jej brodę tak, by patrzyła w jego oczy.
- Mario, a po drugie...- zawiesiła się. Po jej policzkach zaczęły płynąć łzy.- Po drugie to cię kocham. I nie wiem, dlaczego byłam taka ślepa.- dokończyła.
- Kiedyś rozmawialiśmy o tym, że rzadko płaczesz. I na prawdę nie chciałem stać się do tego powodem.- uśmiechnął się, przytulając zielonokoą.
- Będziesz cały mokry.- zaśmiała się, przez łzy.
- Nie ważne. Teraz jestem najszczęśliwszym facetem na ziemi.- powiedział mocniej ją ściskając.- Chodź, znajdę dla ciebie jakieś suche ciuchy, bo sumienie będzie mnie dręczyć.- Po kwadransie para spoczęła na kanapie. Sophie położyła głowę na kolanach bruneta. Była zawinięta kocem, prawie jak w kokonie. Patrzyła w telewizor, próbując skupić się na filmie. Słabo jej to wychodziło, bo gdyby ją zapytać o jego treść, nie powiedziałaby nic. Mario bawił się jej włosami, nie ukrywając radości. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Chwilo trwaj.
- Będziesz moim prywatnym grzejnikiem.- zaśmiała się, zmieniając swoją pozycje. Teraz wtuliła się w bruneta, jak w pluszowego misia.
- Cieszę się z takiego awansu.- uniósł kąciki ust ku górze.
- Wiesz, boję się, że to tylko sen i zaraz się obudzę.- cicho westchnęła. Opierając głowę o ramie mężczyzny.
- A wtedy zrobie tak...- złożył subtelny pocałunek na wargach zielonokiej, co bardzo się jej spodobało.- I powiem: ,, Witaj skarbie".
,, I niech stanie w miejscu czas, nikt nie patrzy na mnie tak, jak ty. Niech się kręci cały świat, zawsze niech już będzie tak, jak dziś."
*****
Dodaję ze sporym opóźnieniem. Mam nadzieję, że spełnia wasze oczekiwania. Trochę smutno mi bo spada liczba komentarzy, stać was na więcej niż 6, przy 16 obserwatorach... Kiedy pojawi się next, zależy tylko od was. Wiecie co robić... :) pozdrawiam :*
z każdym rozdziałem jestem coraz bardziej zakochana w tym opowiadaniu <3 fabuła, bohaterowie wszystko jest genialne. Już nie mogę doczekać się następnego :)
OdpowiedzUsuńKocham <3. Czekałam na to,no bomba ^^. Mario z Sophie *-* Czekam na next i życzę dużo weny .Rozdział cudowny wgl wszystkie . :D
OdpowiedzUsuńAWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW *u*
OdpowiedzUsuńGenialni, świetni ooooo Sophie i Mario *,* NAJLEPSI! <3
Uroczo :)) Mimo wszystkich uczuć są przyjaciółmi, bo przecież 'podstawą prawdziwej miłości jest bezgraniczna przyjaźń', c'nie? :D
Takie skarby, będą fajne dzieci :DD
Cieszę się, że ich połączyłaś, bo tak długo na to czekałam XD
Czekam na kolejny <3
xxx
Jejku :D Cudniee <3
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że będą razem wiedziałam :D
Ale ciesze się, że są razem :)
Jestem ciekawa jak zareaguje na to ojciec Sophie :)
Opowiadanie piękne z każdym rozdziałem wciąga mnie coraz bardziej :)
Czekam nn :*
Zapraszam do mnie jeśli będziesz miała chwilkę : http://my0life0is0one0big0dream.blogspot.com/ :)
Pozdrawiam <3
Ole !
OdpowiedzUsuńMario i Sophie ! *-* Awwww ♥ To jest tak piękne, że nie mogę w to uwierzyć że oni są razem ! Boże... cudowna z nich para jest ! :) Też tak chcę ! Taki grzejniczek jak Mario.. marzenie.
Mimo tego, że są parą mam nadzieje, że nadal będę spaniałymi dla siebie przyjaciółmi ! :)) Jetem bardzo ciekawa reakcji Romana o tym, że jego córka jest z jego kolegom z boiska... Mam nadzieje, że zareaguje pozytywnie. :)
Czekam na nn !
Całuski ! ;*
Jejku! Jak słodko :*
OdpowiedzUsuńMario i Sophie w końcu razem :* Tak dłyugo czekałam na to :D
Jestem tez mega ciekawa jak zareaguje na Roman :)
Czekam na kolejny rozdział!
Pozdrawiam i weny życzę :*
Ajsnxjwnzjwbeixsb !!! <3
OdpowiedzUsuńNO WRESZCIE SĄ RAZEM ! Alleluja ;3
Rozdział mega jak zwykle ;3
Już się nie mogę doczekać nexta ;)
Pozdrawiam ,buziaki :**
Awwwwwwwwwwwww ^^
OdpowiedzUsuńNo tak długo na to czekałam :3
Nareszcie!!!!! <3
Matko, jak ja ich uwielbiam <3
Mam nadzieję, że wszytsko dalej potaczy się tak jak do tej pory :)))
Czekam na nexta i pozdrawiam :***
Awwwwwwwwwwrrrr <3 W końcu są razem <3
OdpowiedzUsuńNareszcie ! Uwielbiam <3
Zapraszam do siebie :) Dopiero zaczynam i cieszyłabym się gdybyś zajrzała i skomentowała prolog, będę czytać twojego bloga :) Oto link : http://nasza-dortmundzka-konstelacja.blogspot.com/
PS. INFORMUJ MNIE O NOWYCH ROZDZIAŁACH NA TWOIM BLOGU :)
Jejciu nic nie poprawia tak humoru jak ten rozdział :)
OdpowiedzUsuńsame słodkości, uwielbiam ten fragment:'' Będziesz moim prywatnym grzejnikiem.- zaśmiała się, zmieniając swoją pozycje. Teraz wtuliła się w bruneta, jak w pluszowego misia.
- Cieszę się z takiego awansu.- uniósł kąciki ust ku górze."
Czekam na następny rozdział ;D
Pozdrowionka :*