Mimo że, wczoraj bawili do późnej godziny, on już nie spał. Leżał na boku i obserwował bliską jego sercu osobę. Na jej twarzy gościł delikatny uśmiech, a włosy miała rozrzucone na wszystkie strony świata. Wydawała mu się być najciekawszym obiektem do podziwiania. Kąciki jego ust również powędrowały ku górze na wspomnienie minionego wieczoru. Pierwszy raz widział Sophie, która się czegoś bała. Nigdy w życiu nie zgadłby co było tego przyczyną. Taka silna kobieta i strach przed pająkami. To dziwne, lecz blondynka po prostu czuła na sobie jego spojrzenie. Chwyciła leniwie za poduszkę, która znalazła się pod ręką.
- Goetze nie gap się! Ja tu śpie!- powiedziała, jeszcze z zamkniętymi oczami. Uderzyła Niemca miękkim jaśkiem, po czym przekręciła się na drugi bok. Mężczyzna zupełnie zaskoczony zachowaniem dziewczyny, wybuchnął śmiechem.
- Po nazwisku... Czyli jeszcze ci nie przeszło.- stwierdził, podnosząc się na łokciach. Nie widział jej twarzy ponieważ zmieniła swoją pozycję.
- Weź idz spać...- wymamrotała zaspana. Sportowiec postanowił, że nie będzie męczył swojego gościa. Zegar wskazywał dopiero 9. Po cichu opuścił sypialnie, kierując swoje kroki do pokoju, w którym nocował chłopczyk. Uchylił lekko drzwi, chcąc dyskretnie sprawdzić, czy malec jeszcze śpi. Jak się okazało, Mike siedział na łóżku bawiąc się swoim dinozaurem.
- Wuja!- uśmiechnęło się dziecko, dostrzegając krewnego w progu. Mario przykucnął przy chłopczyku.
- Cześć, i jak sie spało?- zapytał, czochrając blond włosy malca.
- Dobrze, ale jestem trochę głodny.- wyjaśnił, kładąc dłoń na brzuszku. Piłkarz przebrał Mika w czyste ciuchy i razem zeszli na dół, do kuchni.
- Na co miałbyś ochotę?- zadał pytanie mężczyzna, sadzając dziecko na krześle.
- Nie wiem... Ale mój dionozaur też jest głodny.- oznajmił, machając nogami.
- Jego też nakarmimy.- zaśmiał się ten starszy- A czy dinozaur lubi czekoladowe płatki z mlekiem?
- Bardzo!- krzyknął zadowolony propozycją wujka, chłopczyk. Kiedy i dinozaur, i Mike zjedli odpowiednią porcję paliwa, sportowiec włączył dziecku bajkę w salonie. Sam jeszcze nie skonsumował śniadania. Chciał dotrzymać towarzystwa blondynce. Przeszedł do swojej sypialni, gdzie dziewczyna jeszcze przebywała w krainie Morfeusza. Postanowił, że ją obudzi. Może to egoistyczne, ale miał zamiar spędzić z nią jak najwięcej czasu przed dłuższym rozstaniem. Zgrupowanie kadry już niebawem.
- Wstajemy, wstajemy!- klasnął w dłonie, odsłaniając rolety w pomieszczeniu.
- Uważaj, bo biegne.- prychnęła- Węź mi to zasłoń...- jęknęła, zakrywając ręką oczy, do których chciały się dostać promienie słoneczne.
- Wiem, że moje łóżko jest boskie prawie jak ja, ale co za dużo to nie zdrowo.- oznjamił.
- Jak zawsze skromy Mario.- zakpiła, układając się na brzuchu.
- Posłuchaj kochana.- brunet przybliżył się do niej, tak aby dobrze go słyszała- Za 10 minut jesteś na dole, albo razem z Mikem odwiedzimy cię z kubłem zimnej wody.
- Jaki ty jesteś wredny...- cicho westchnęła. Mario zadowolony z efektów, jakie udało mu się osiągnąć wyszedł z pokoju. Sophie podeszła do lustra, po czym ułożyła włosy, aby prezentowały się w miarę przyzwoicie. Zarzuciła na siebie szarą bluzę piłkarza. Listopadowy ranek nie należy do najcieplejszych, a jej nie chciało się jeszcze przebierać. Przeszła do kuchni, w której krzątał się pan domu.
- Dzień dobry!- przewitał ją z wielkim etuzjazmem- Fajna bluza.- zauważył swój ciuch.
- A tobie nie jest zimno?- uniosła brew. Brunet paradował w bawełnianej piżdżamie.
- Ja jestem gorący chłopak.- powiedział, zalewając wrzątkiem kubki z ziarnami kawy.
- Po co budzisz mnie tak wcześnie?- zapytała zła, siadając na krześle, przy małym stoliku.
- Bo cię lubie.- wzruszył ramionami.
- Goetze, denerwujesz mnie.- podsumowała, podpierając głowę ręką.
- Oj spokojnie.- zaśmiał się, stawiając przed nią gorący napój- Zrobiłem dla nas śniadanie.
- I nie spaliłeś przy tym kuchni?- zdziwiła się.
- Tosty robie najlepsze na świecie.- wypiął dumnie pierś. Każdy kto go znał, wiedział, że zdolności kulinarnych chłopak nie posiada. Młodzieniec postawił na stoliku spory talerz z różnymi kanapkami, po czym dosiadł się do koleżanki.
- Czyli bojisz się pająków...- złączył palce przy rękach, jak jakiś psycholog, czym wywołał wybuch śmiechu u blondynki.
- Tak boje. I co z tego?- zapytała, biorąc łyk pobudzającej kawy.
- W sumie to nic. Fajnie się z tobą spało.- wyszczerzył się młody Goetze.
- Pierwszy i ostatni raz.- szturchnęła go w ramie- Strasznie kopiesz się w nocy.
- A w tej bajce były smoki.- spojrzał na nią wzrokiem, który mówił wszystko.
- Nie wierzysz?- zapytała rozbawiona.
- Nie.- udawał obrażonego, po czym chwycił po tosta. Sophie miała z niego wielki ubaw. Nie potrawiła się na niego długo gniewać. To nie możliwe. Ten człowiek jest pełen pozytywnej energii. Nie da się przy nim nudzić.
******
Siedziała na swoim łóżku, wpatrując się w laptopa. Był jedynym źródłem światła w pokoju. Rolety w oknie odsłonięte, lecz o tej godzinie na dworzu już dawno uruchamiano latarnie, oświetlające ludziom chodniki. Rozmawiała z Mario przez Skypa. Piłkarz, tak jak jej ojciec, wyjechał na zgrupowanie kadry. Z obydwoma utrzymała kontakt.
- A on żyje wogóle?- zapytała rozbawiona. Miała na myśli kolegę Goetzego, z którym dzielił pokój. Nie trudno się domyślić, że był nim Reus. Blondyn leżał na brzuchu od dłuższego czasu, nie zmieniając pozycji.
- Dostaliśmy dziś w kość na boisku. Padł, jak mucha.- wyjaśnił rozbawiony brunet.
- A ty nie jesteś zmęczony?- dopytywała.
- Jestem, ale nie na tyle, żeby nie móc z tobą rozmawiać. Tęsknie, wiesz?- oznajmił szczerze. Bardzo pozytywnie zdziwiła się jego wyznaniem, ale nie dała tego po sobie poznać.
- No racja, trochę nudno bez ciebie...- wyznała, posyłając uśmiech rozmówcy.
- Jak wróce to jeszcze będziesz miała mnie dość.- zauważył rozbawiony.
- Oj to na pewno.- zawtórowała mu.
- Aż dziwne, że nie kujesz o tej porze.- zauważył spostrzegawczy Goetze.
- Jutro nie idę do szkoły. I jakoś nie mam ochoty na naukę.- powiedziała, zakładając przeszkadzający jej kosmyk włosów za ucho.
- Dlaczego? Chora jesteś?- zaniepokoił się brunet.
- Niee.- zaśmiała się, rozbawiona przesadną troską piłkarza- Wizyta kontrolna u arelgologa. Raz na pół roku muszę się zbadać.- wyjaśniła.
- Nie strasz mnie tak więcej.- teatralnie złapał się za serce.
- Zaraz wróćę, dobra? Skoczę po koc, bo chłodno się robi.- rzuciła, wstawając z posłania.
- Leć, poczekam.- oznajmił chłopak. Cieszył się, że może chociaż wieczorem porozmawiać z blondynką. Wreszcie przyznał to sam przed sobą. Zakochał się. Zakochał się, jak nastolatek w Sophie Weidenfeller. W tym czasie dziewczyna w szybkim tempie pokonała schody, po czym udała się do salonu. Na kanapie leżała Lisa, czytając jakąś grubą książkę.
- Przyszłam po koc.- oznajmiła młodsza i zaczęła przeszukiwać szafę.
- To w tamtej szufladzie obok okna.- wskazała miejsce blondynce, po czym wzięła garść orzeszków ziemnych.- Zaraz powinno zrobić się cieplej. Podkręciłam temperaturę na piecu.- Sophie przyjęła informację do wiadomości.- Masz może ochotę?- przechyliła miseczkę w jej stronę.
- Nie, dziękuję.- odpowiedziała grzecznie, trzymając w ręce puchowe nakrycie.- Pozdrów ojca.
- Na pewno nie zapomnę.- zaśmiała się cicho, po czym wróciła do lektury. Nastolatka wróciła do swojego pokoju. Już na pierwszy rzut oka widać było, że relacje w domu Weidenfellerów uległy sporej zmianie.
- Jestem!- oznajmiła z entuzjazmem, siadając przed laptopem. Narzuciła na siebie koc, co spowodowało, iż po jej ciele przeszedł lekki dreszcz.
- Widzę, wiedzę.- uniósł kąciki ust ku górze- Wyjeżdżasz na święta do Monachium?
- Tak, już nie mogę się doczekać...- rozmarzyła się na wspomnienie o wypiekach babci.
- Znowu rozłomka...- posmutniał, przeczesując dłonią brązowe włosy.
- Będę tam tylko tydzień z całego wolnego, jakie mamy. Babcia z dziadkiem wyjeżdżają do sanatorium, dlatego wrócę wcześniej.- wyjaśniła chłopakowi.
- Kamień z serca.- odetchnął z ulgą.
- Nie przesadzajmy. Przecież zwykłe kilometry nie zniszczą przyjaźni.- zapewniła.
- Masz rację.- coś w nim krzyczało. Chciał wyznać jej wszystko co czuje. Zwyczajnie tchórzył przy każdej dobrej okazji. Bał się odrzucenia. Postanowił. Jeszcze w tym rok musi zebrać w sobie odwagę. Zrobi to. Nie wie jeszcze jak, ale to nieważne. Sophie zawróciła mu w głowie, jak nikt inny.
*****
Brak mi słów... Same widzicie to powyżej ;-; przepraszam nie mogłam tu nic więcej z siebie ,,wydusić"... Obiecuję, że kolejne rozdziały będą dłuższe i ciekawsze. Tutaj same dialogi i spoooro Mario... Wena uciekła :( Ale mam plany na najbliższe wydarzenia, przyśpieszę trochę akcję :') Mam nadzieję, że wam się spodoba... Tymczasem dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem, motywujcie dalej. Mam nadzieję, że z waszą pomocą w następną niedzielę dodam coś z czego wszyscy będą mogli być zadowoleni :') Pozdrawiam :*
Rozdział jest cudowny *.*
OdpowiedzUsuńMario jest czarującu uwielbiam go :)
Mam nadzieję, że Sophie też czuje coś do niego :)
Pozdrawiam i czekam na nexta :)
Ps: zapraszam tez do siebie:
z-pamietnika-fanatyczki.blogspot.com
lp-bvb-my-love-and-my-drugs.blogspot.com
Załóż na nią pułapkę tak jak ja! :D jak obiecałam wchodzę xx Rozdział jest cudowny jak zawsze *-* I mam nadzieje, ze Mario z nia będzie :* Duzoo weny ♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♡
(Wybacz za błędy ale na telefonie jestem ;-;)
hej. chciałabym cię zaprosić do mnie http://czas-obietnice-milosc-pasja-siatkowka.blog.pl/. opowiadanie pełne tajemnic, bólu,żalu dwojga ludzi do siebie i niespodziewanej miłości.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Dlaczego ja dopiero znalazlam tego bloga? :o
OdpowiedzUsuńNiech Mario nie zachowuje się jak dziecko czy jakiś tchórz i powie Sophie co do niej czuje! :* Mam nadzieję, że ta dwójka będzie razem ;)
Czekam na kolejny i zapraszam do siebie w wolnej chwili :*
Hej własnie tu dzisiaj trafiłam i powiem, że przez cibie zarywam noc by móc dokończyć tego świetnego bloga!
OdpowiedzUsuńSupr piszesz, zabawnie.. idelanie :)))
bardzo fajnie przedstawiłaś postac Mario :) Jest taki slodki i kochany :3
No nic pozostaje mi czekac na kolejny rozdział, ktory mam nadzieję dodasz w najbliższym czasie :D
Pozdrawiam i życzę weny ♥
W wolnej chwili zapraszam do mnie :))
http://bvb09-love-story.blogspot.com/
Przepraszam, że komentuje dopiero dziś, ale miałam dużo spraw na głowie,a do tego jeszcze mi internet nie chciał działać.. :/ Koszmar po prostu.. xd
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to bardzo mi się on podoba ! Nie, przepraszaj bo nie ma nawet za co !
Jestem bardzo ciekawa jak Mario wytrzyma tą rozłąkę... mam nadzieje, że nie umrze mi on tam z tęsknoty..
Nawet nie wiesz jak ja się cieszę, że między Romanem, Lisą i Sophie jest już wszystko okej i ta atmosfera się polepszyła... :P
Czekam na nn !
Całuje ;**
No coś ty rozdział jest boski :) Podoba mi się że Mario i Sophie są tak blisko ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział
Całuje ;*
Zapraszam:http://thestory-is.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńRozdział cudo next